„600 tys. na PO” w siatce z Biedronki. Nowe zeznania Marcina W., na którego powołuje się Tusk

600 tysięcy euro łapówki „dla Tuska”, żeby otrzymać zielone światło na zawarcie intratnego kontraktu miał rzekomo przekazać wspólnik Falenty, który złożył w prokuraturze zeznania w tej sprawie. Marcin W. to mężczyzna, na którego powołuje się „Newsweek” i politycy opozycji, z Donaldem Tuskiem na czele.

W środę protokoły z jego zeznań ujawniła Prokuratura Krajowa. Według W. „reklamówkę z Biedronki” wypchaną pieniędzmi osobiście odbierał syn byłego premiera, Michał Tusk. Jak ustaliliśmy, w jego zeznaniach pojawiają się też nazwiska Sławomira Nowaka i Grzegorza Napieralskiego, historie o „karmieniu polityków” i przyjaźniach z nimi „do ostatniej złotówki”.

Tygodnik sugeruje tym samym, że skoro nagrania były w posiadaniu Rosjan, to ich ujawnienie (które poważnie osłabiło rząd PO-PSL), było inspirowane przez Moskwę. Kreślony jest scenariusz – podtrzymywany przez Platformę Obywatelską – że Kremlowi zależało na odsunięciu rządu Donalda Tuska i „zainstalowaniu” Prawa i Sprawiedliwości.

Na wtorkowej konferencji prasowej Donald Tusk komentując rewelacje „Newsweeka” mówił właśnie o tym: że Rosjanie byli zainteresowani zmianą władzy w Polsce, a przynajmniej „destabilizacją sytuacji politycznej”, bo w czasie, kiedy wybuchła tamta afera, uderzono w interesy węglowe Falenty, rząd rozmawiał o możliwości budowy mostów energetycznych między Ukrainą a Unią Europejską oraz między Ukrainą a Polską, a on jako premier zaproponował ustanowienie unii energetycznej, czyli wspólnego rynku gazowego Europy tak, by uniezależnić UE od gazu z Rosji.

W środę Prokuratura Krajowa ujawniła fragmenty zeznań Marcina W. Jak zaznacza Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro, decyzję podjęto w odpowiedzi na oskarżenia Donalda Tuska wobec prokuratury, „dotyczące rzekomego zatajania informacji i zaniechań w śledztwie”. „(Donald Tusk – red.) powołał się na jeden z protokołów wyjaśnień Marcina W., pomijając inne jego relacje procesowe pozostające w związku z tematem wczorajszej konferencji. Dlatego postanowiłem, że interes publiczny wymaga, by obywatele poznali całość złożonych przez niego relacji dotyczących wątku kryminalno-politycznego w kontekście związków z Rosją” – napisał Ziobro. 

 

Prokurator Generalny zaznacza, że – w przeciwieństwie do Donalda Tuska – śledczy nie podchodzą do treści zeznań Marcina W. bezkrytycznie.

 

600 tys. euro w reklamówce 

Wspólnik Marka Falenty w ujawnionych zeznaniach przekonuje, że biznesmeni „karmili” polityków ówczesnej partii rządzącej. Pojawia się relacja na temat domniemanej łapówki przekazanej rzekomo bezpośrednio Michałowi Tuskowi, synowi byłego premiera: 

Marek Falenta twierdził, że jest w stanie to załatwić, tylko potrzeba na to, z tego co pamiętam, 600 tysięcy euro, które miało być przekazane, jak to mówił Marek Falenta »dla Tuska« w szerokim tego słowa znaczeniu, bo nie wiem, czy chodziło o partię, czy o samego Donalda Tuska, czy o rząd w znaczeniu wówczas rządzących Polską, w każdym razie pieniądze te odbierał od nas M. T., syn byłego premiera. To miała być łapówka za zgodę na zawarcie kontraktu między spółką »Ciech« a SkładamiWęgla.pl i MM Group. Te rozmowy trwały od przełomu 2013 r. i w 2014 r.” – mówił w upublicznionych zeznaniach W. 

 

Podejrzany twierdził, że między nim a Falentą powstał „duży spór” o wysokość tej łapówki, bo podejrzewał, że jego wspólnik chce część przywłaszczyć sobie. Dlatego warunkiem miało być to, by Michał Tusk odbierał pieniądze osobiście.

Jak wynika z zeznań, do takiego spotkania miało dojść w biurze Falenty. Budżet na łapówki w węglowych spółkach zarządzanych przez Marcina W. wynosił według jego słów rocznie 1 mln euro, a zgodę – wynika dalej z zeznań – miał wydać sam Igor Prokudin, główny udziałowiec węglowej spółki KTK Rosja

 

„Przebieg spotkania był następujący: było ono bardzo krótkie; ja uznałem, że mogę do M. T. (chodzi o Michała Tuska – przyp. red.) mówić na »ty«, skoro przekazuję mu 600 tys. euro. Ja siedziałem za biurkiem F., dlatego mnie na nagraniu nie widać, ale słychać. M. F. (Marek Falenta – red.) siedział na jednym z foteli, a na ziemi obok ławy postawiłem reklamówkę z kasą. Michał wszedł i powiedział »witam panowie«. F. powiedział: »to jest dla ciebie ta reklamówka«. M. rozchylił reklamówkę i spytał »czy kasa się zgadza?«. Ja wtedy nie wytrzymałem. Zapytałem: »czy to są jakieś jaja, tak byś wziął reklamówkę i wyszedł? A co, jak się kasa nie zgadza?«. On powiedział: »nie wiem, czy oglądamy te same filmy, ale jak się j***ąłeś, to cię od***ią«. Ja mu odpowiedziałem tak: »oglądamy te same filmy, też oglądałem ‘Odwróconych’ czy ‘Świadka Koronnego’«. Odpowiedział: »cześć« i wyszedł z reklamówką”.