W mieście nie ma armii, ona jest na froncie
Aleppo ma nadzieję, że w końcu uda się wyplenić terroryzm w całym kraju. Wuj ofiary zamachu nie widzi jednak szansy na pokojowe rozwiązanie konfliktu.
Niech dojdzie do otwartej wojny. Skończy się albo pokojem, albo umrzemy. Pozostali będą mogli żyć w pokoju.
Wiele budynków w Aleppo zostało obróconych w gruzy i nie udało się ich jeszcze odbudować. Mieszkańcy miasta starają się żyć normalnie, jednak rebelianci w dalszym ciągu kontrolują część miasta.
Boimy się. Nie mamy odwagi przechodzić na stronę kontrolowaną przez rebeliantów. Moja siostra tam mieszka, ale nie możemy jej tam odwiedzić
W Aleppo wisi wiele plakatów wychwalających prezydenta Baszara al-Asada. Dyktator od lat starał się wykorzystać propagandowo odbicie miasta z rąk rebeliantów. Zachodnim mediom często prezentowane są zakłady pracy funkcjonujące na odradzającym terenie.
Dyrektor lokalnej izby handlowej Fares Shehabi za sytuację kraju wini politykę państwa Zachodu. – Kraje Zachodu są głupie – ocenił bez ogródek. Jego zdaniem, Zachód nie ma pomysłu na rozwiązanie sytuacji, a sankcje na reżim Baszara al-Asada są nieskuteczne. Natomiast wspieranie sił opozycyjnych przez kraje Zachodu nazwał „terroryzmem”.
Te metody nie działają, pomimo wielkich kosztów. Uda nam się w końcu wyplenić terroryzm. To my ponosimy cenę upadłej polityki Zachodu
Wojna domowa w Syrii trwa od 2011 r. Zginęło w niej już ponad pół miliona ludzi.