Trump walczy o uchylenie nakazu milczenia: walka o wolność słowa czy gra polityczna?

Prawnicy byłego prezydenta USA Donalda Trumpa złożyli wniosek do sędziego Juana Merchana o uchylenie nakazu milczenia, który został nałożony na Trumpa po zakończeniu jego procesu w Nowym Jorku. W poniedziałkowym piśmie prawnicy argumentowali, że nakaz milczenia narusza prawo Trumpa do wolności słowa i nie jest już uzasadniony.

Trump został uznany za winnego 34 przypadków fałszowania dokumentacji biznesowej związanej z zapłatą za milczenie gwiazdy porno, Stormy Daniels, która twierdzi, że miała z nim romans. W marcu sędzia Merchan wydał nakaz milczenia, zabraniający Trumpowi publicznych wypowiedzi na temat świadków, ławników, prokuratorów i pracowników sądu.

Prawnicy Trumpa, Todd Blanche i Emil Bove, podkreślają, że Trump powinien mieć prawo do „nieograniczonego poparcia w kampanii” i że ograniczenia są jeszcze bardziej nieuzasadnione w kontekście publicznych wypowiedzi prezydenta Joe Bidena na temat tej sprawy. Dodają, że Trump nie może skutecznie bronić się przed „ciągłymi publicznymi atakami” ze strony świadków oskarżenia, takich jak były prawnik Michael Cohen i Stormy Daniels.

W liście zaznaczono również, że Trump weźmie udział w pierwszej debacie prezydenckiej z Bidenem, zaplanowanej na 27 czerwca, co dodatkowo komplikuje sytuację. Sędzia Merchan ma skazać Trumpa 11 lipca, na cztery dni przed oficjalnym ogłoszeniem jego kandydatury na prezydenta z ramienia Partii Republikańskiej.

Pomimo wielokrotnych próśb o uchylenie nakazu milczenia, sędzia Merchan odrzucał je, nakładając nawet grzywnę w wysokości 10 000 dolarów na Trumpa za naruszenie nakazu. Sędzia ostrzegł, że dalsze łamanie nakazu może skutkować więzieniem.

Trump nadal ma prawo krytykować prokuratora okręgowego Alvina Bragga, który wniósł sprawę przeciwko niemu, oraz samego sędziego Merchana. Prokuratorzy argumentują, że nakaz milczenia jest niezbędny do ochrony integralności postępowania karnego i uniknięcia wpływu na ławę przysięgłych.

W piątek Trump stwierdził, że nakaz milczenia powinien wygasnąć po zakończeniu procesu, podkreślając, że jego prawnicy będą domagać się wyjaśnień od sędziego. W Trump Tower po wyroku mówił: „Mam nakaz milczenia, paskudny nakaz milczenia”. Odnosząc się do głównego świadka oskarżenia, Cohena, powiedział: „Nie wolno mi używać jego nazwiska ze względu na nakaz kneblowania”.

W tym samym dniu prezydent Biden nazwał Trumpa „skazanym przestępcą”, co według niego „dosłownie doprowadza go do szaleństwa”. Sytuacja ta pokazuje, jak bardzo polityka i prawo mogą się przenikać w walce o prezydencki fotel.