Indie drugim domem dla globalnych gigantów. Tesco i inne firmy budują "mózgi" biznesu w Bengaluru
Dwadzieścia lat temu Tesco rozpoczęło swoją przygodę w Indiach, tworząc w Bengaluru zaplecze IT i finansowe wspierające działalność w Wielkiej Brytanii. Dziś centrum to nie przypomina już zwykłego back-office – stało się "silnikiem strategicznym", odpowiedzialnym m.in. za projektowanie sklepów, analizę danych czy prognozowanie zachowań klientów.
Od call center do globalnych centrów decyzyjnych
Historia Tesco wpisuje się w szerszy trend rozwoju tzw. Global Capability Centers (GCC) – zagranicznych oddziałów korporacji, które kiedyś pełniły głównie funkcje pomocnicze, a obecnie są centrami innowacji i zarządzania. Od Google’a i Goldman Sachs po Victorię’s Secret – setki międzynarodowych firm lokują w Indiach swoje "cyfrowe bliźniaki".
Według danych Dhruva Advisors liczba takich centrów w Indiach wzrosła z 700 w 2010 roku do ponad 1700 obecnie. Zatrudniają one 2 miliony osób i generują rocznie 65 mld dolarów przychodów.
– To już nie tylko oszczędności, ale przede wszystkim "arbitraż intelektualny" – czyli wykorzystanie gigantycznego zasobu wiedzy i talentów w Indiach – podkreśla Sumit Mitra, szef Tesco Business Solutions.
Talent, technologia i… sztuczna inteligencja
Dynamiczny rozwój GCC napędzają m.in. rosnąca baza specjalistów IT, inżynierów i projektantów, a także szybki rozwój kompetencji w zakresie sztucznej inteligencji. Bengaluru, nazywane indyjską Doliną Krzemową, stało się magnesem dla firm takich jak Arctic Wolf, które przenoszą tu swoje centra związane z cyberbezpieczeństwem.
Coraz częściej inwestycje wychodzą poza największe metropolie. Firmy, jak choćby producent alkoholi Pernod Ricard, decydują się na lokalizacje w miastach drugiego rzędu, gdzie koszty są niższe, a wsparcie lokalnych władz – bardziej elastyczne.
Wyzwania na horyzoncie
Choć EY prognozuje, że do 2030 roku wartość indyjskiego sektora GCC przekroczy 100 mld dolarów, droga nie będzie łatwa. Przeszkodą mogą być bariery regulacyjne, niejednoznaczne przepisy podatkowe czy braki w infrastrukturze – w Bengaluru wiele biur musi sprowadzać wodę cysternami.
Niepokój budzą również napięcia geopolityczne. Amerykańscy ustawodawcy dyskutują nad opodatkowaniem outsourcingu, co mogłoby mocno uderzyć w indyjskie centra. – Destrukcyjne tendencje nacjonalistyczne mogą spowolnić rozwój – ostrzega Lalit Ahuja, którego firma ANSR stworzyła w Indiach co dziesiąte centrum GCC.
"Druga siedziba główna"
Dla wielu koncernów indyjskie centra stały się czymś więcej niż zapleczem. – To prawie druga siedziba główna – przyznaje Ahuja, wskazując przykład amerykańskiej sieci Target, która przeniosła część decyzyjnych struktur do Indii.
Eksperci nie wykluczają, że w przyszłości niektóre firmy przeniosą swoje globalne centrale właśnie do Indii. Kluczowe pytanie brzmi jednak, czy kraj ten będzie w stanie sprostać rosnącym wymaganiom biznesu, zachowując tempo wzrostu mimo narastających napięć gospodarczych i politycznych.