ŚwiatGorzki smak ceł: Burgundzkie wina pod presją decyzji Trumpa

Gorzki smak ceł: Burgundzkie wina pod presją decyzji Trumpa

Burgundia – francuski region uznawany za święte miejsce winiarstwa – może wkrótce stracić swoją silną pozycję na amerykańskim rynku. Wszystko przez cła importowe nakładane przez Donalda Trumpa, które już teraz wywołują niepokój wśród lokalnych producentów. A jeśli zapowiedzi prezydenta USA się ziszczą, sytuacja może stać się dramatyczna – nie tylko dla Burgundii, ale dla całego europejskiego rynku wina.

Burgundia
Burgundia
Źródło zdjęć: © PIXABAY | redakcja ipolska24.pl

W wiosennej mgle i błocie Élodie Bonet z winnicy w Morey-Saint-Denis pochyla się nad winoroślą, usuwając zbędne pędy. – Chodzi o to, żeby roślina skupiła się na owocujących gałęziach – tłumaczy. Ale tego dnia myśli Élodie i wielu innych winiarzy krążą nie tylko wokół roślin, lecz także wokół Waszyngtonu.

W swojej piwnicy pełnej dębowych beczek i zakurzonych butelek, Cécile Tremblay pokazuje jedne z najbardziej cenionych win regionu. Nuits-Saint-Georges, Clos-Vougeot, Vosne-Romanée – brzmią jak muzyka dla każdego miłośnika wina. Pani Tremblay przyznaje, że 10% jej produkcji trafia do USA. – Dla mnie to bardzo dużo – mówi krótko. A potem milknie. Bo francuscy winiarze wolą nie mówić za dużo. Każde słowo może mieć cenę – dosłownie.

Wino w ogniu wojny handlowej

Na początku kwietnia administracja Trumpa nałożyła 20-procentowe cła na produkty z Unii Europejskiej, w tym wina. Cztery dni później stawkę obniżono do 10%, ale pojawiła się groźba powrotu do 20%, a nawet podniesienia ceł do 50% w lipcu – jeśli negocjacje handlowe nie pójdą po myśli Waszyngtonu.

François Labet, prezes Burgundy Wine Board, która reprezentuje 3,5 tys. winiarzy z regionu, nie ukrywa obaw. – USA to nasz największy rynek, zarówno pod względem ilości, jak i wartości – mówi. Tylko w ubiegłym roku sprzedaż burgundzkich win do Ameryki wzrosła o 16% do prawie 21 mln butelek, przynosząc ponad 370 mln euro przychodu. To jedna czwarta całego eksportu regionu.

Groźba powrotu do przeszłości

Trump nie pierwszy raz sięga po cła jako narzędzie nacisku. Podczas swojej pierwszej kadencji przez półtora roku obowiązywały 25-procentowe taryfy na wina z Europy. W efekcie eksport z Burgundii do USA spadł o połowę. – Czuliśmy się wtedy jak zakładnicy w sporze o zupełnie inną branżę – wspomina Labet. – Jeśli teraz wrócimy do 20% ceł, rynek może znów się zatrzymać.

Jerome Bauer, szef Francuskiej Konfederacji Win i Alkoholi, ostrzega, że poprzednia wojna celna kosztowała Francję 600 mln dolarów. Tym razem sytuacja może być jeszcze poważniejsza – poprzednio nie objęto ceł szampana i win o wysokiej zawartości alkoholu. Teraz Trump grozi, że uderzy we wszystkie kategorie.

Amerykańscy winiarze też są zaniepokojeni

Paradoksalnie, głosy sprzeciwu słychać także... po drugiej stronie Atlantyku. Rex Stoltz z Napa Valley Vintners, reprezentujący ponad 500 kalifornijskich winnic, nie kryje frustracji: – To dla nas zła wiadomość. Wino to produkt globalny. My też korzystamy z europejskich komponentów – korków z Portugalii, beczek z Francji. Cła uderzają więc także w nas.

Stoltz dodaje, że podobne działania celne wobec Kanady już spowodowały, że wina z Napa Valley zniknęły z tamtejszych półek. – Nie chcemy wojny handlowej. Chcemy równego pola gry dla wszystkich – podkreśla.

Kieliszek niepewności

Na razie francuscy winiarze, tacy jak Cécile Tremblay, robią to, co potrafią najlepiej – pielęgnują swoje winnice, przycinają winorośle i butelkują kolejne roczniki. Ale nad ich głowami gromadzą się czarne chmury. Bo choć wino dojrzewa powoli, decyzje polityczne mogą zniszczyć dorobek pokoleń w jednej chwili.

Jeśli cła wzrosną, to nie tylko Burgundia poczuje ich skutki. Stracą także konsumenci, którzy będą musieli zapłacić więcej – lub zrezygnować z ulubionych trunków. A świat wina, który dotąd łączył ludzi ponad granicami, stanie się kolejną ofiarą geopolitycznych napięć.

usa clotrumpwino

Wybrane dla Ciebie