Sprawa ma swój początek w 2018 roku, kiedy to policjanci z Pobiedzisk zostali wezwani do pijanego 36-latka. Funkcjonariusze zaprowadzili mężczyznę do radiowozu, a następnie wywieźli do lasu, gdzie zostawili go bez opieki. Po ujawnieniu sprawi nieoficjalnie mówiło się, że był to już koniec służby w danym dniu i nie chcieli odwozić 36-latka do ośrodka dla osób nietrzeźwych, jednak wersja ta nie została potwierdzona przez policję.
Wywieziony do lasu mężczyzna zmarł. Jak podkreślano w akcie oskarżenia, funkcjonariusze prowadząc interwencję nie sprawdzili jego stanu zdrowia ani nie zapewnili opieki medycznej.
Przed Sądem Rejonowym w Gnieźnie, gdzie skierowano sprawę odpowiadali jednak nie za śmierć mężczyzny, a za niedopełnienie obowiązków służbowych, nieumyślne narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz bezprawne pozbawienie wolności. Sąd wymierzył im wówczas karę pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz grzywny uznając jednocześnie, że nie doszło do pozbawienia wolności pokrzywdzonego.
Z taką argumentacją nie zgodził się Sąd Okręgowy w Poznaniu, który uznał, że gnieźnieński sąd „pobieżnie przeanalizował dowody”. Sędzia Anna Judejko podkreśliła, że o ile prowadząc pokrzywdzonego do radiowozu oskarżeni działali zgodnie z prawem, to wywiezienie do lasu poza wszelkimi procedurami było „ewidentnie niezgodne z prawem”.
Sprawa ponownie trafi do sądu, a proces rozpocznie się jeszcze raz.