Tajfun Ragasa uderza w Chiny: miliony ewakuowanych, miasta sparaliżowane
Zhuhai, tętniące na co dzień życiem trzymilionowe miasto na południowym wybrzeżu Chin, w środę zamieniło się w niemal opustoszałą przestrzeń. Tam, gdzie zwykle słychać gwar godzin szczytu, rozbrzmiewały jedynie wyjące wiatry i szum ulewnych deszczy niesionych przez tajfun Ragasa – najsilniejszą burzę, jaka dotąd pojawiła się na świecie w 2025 roku.
Ulice zasłane były odłamkami drzew i kawałkami metalu, a policyjne patrole przez megafony apelowały do mieszkańców o pozostanie w domach. Wiatr osiągał prędkość 160 km/h, praktycznie uniemożliwiając ludziom poruszanie się na otwartej przestrzeni.
Burza uderzyła w Chiny po tym, jak przetoczyła się przez Filipiny i Tajwan, gdzie wyrządziła ogromne szkody. W Tajwanie żywioł spowodował śmierć co najmniej 15 osób, a w Hongkongu fala sztormowa i nawałnice zraniły ponad 60 mieszkańców.
Chińskie władze od kilku dni ostrzegały przed nadciągającą katastrofą. W prowincji Guangdong, jednej z najbardziej zaludnionych i uprzemysłowionych części kraju, ewakuowano już około dwóch milionów osób. W całym regionie otwarto setki centrów ewakuacyjnych, a mieszkańcy zostali zaopatrzeni w worki z piaskiem i środki zabezpieczające przed zalaniem.
Władze podkreślają, że takie przygotowania są niezbędne, bo siła tajfunów w tym rejonie stale rośnie. Ragasa jest kolejnym dowodem na to, że Chiny coraz częściej muszą mierzyć się z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi – od fal upałów i powodzi po katastrofalne sztormy.
Meteorolodzy ostrzegają, że to jeszcze nie koniec. W kolejnych dniach spodziewane są intensywne opady i ryzyko osuwisk w rejonach górskich. Ragasa stała się więc nie tylko sprawdzianem gotowości władz, ale i dramatycznym przypomnieniem, jak zmienia się klimat i jakie wyzwania stoją przed mieszkańcami regionu.