Szef MSW o lądowaniu helikoptera na stadionie: Nie sądzicie chyba, żebym miał na tyle zryty beret, żeby spektakularnie przerywać mecz piłkarski?

Minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński wylądował w weekend helikopterem na boisku w Choszcznie w Zachodniopomorskiem, przerywając mecz młodym piłkarzom. Jak tłumaczył, lądowanie było ustalone z lokalną policją i miastem i nie wie, czemu w jego trakcie odbywał się mecz. Minister zapewnił też, że lot nie był prywatną wycieczką, a podróżą służbową.

Te śmigłowce muszą otrzymać tzw. resurs. Każdy z tych śmigłowców musi mieć wylataną odpowiednią liczbę godzin. Również piloci muszą mieć wylataną odpowiednią liczbę godzin. Nie istotne jest, czy leciałbym tym Black Hawkiem do Choszczna. Ten Black Hawk i ci piloci musieliby w tym powietrzu spędzić odpowiednią liczbę godzin. Żadna dodatkowa złotówka z budżetu państwa w związku z tym nie została wydana

zapewnił minister Brudziński.

Minister, kiedy zorientował się, że przeszkodził młodym piłkarzom w meczu, natychmiast polecił, aby zorganizować im zapoznanie się z Black Hawkiem.

Mówiąc językiem młodzieżowym, nie sądzicie chyba, żebym miał na tyle zryty beret, żeby wiedząc, że trwa mecz piłkarski spektakularnie polecać przerwanie meczu i lądowanie na boisku

dodał minister.