Syria na skraju kryzysu żywnościowego. Najgorsza susza od 36 lat pustoszy pola pszenicy
Pola, które o tej porze roku powinny falować złocistym zbożem, dziś przypominają jałowe pustkowia. Najgorsza od ponad trzech dekad susza w Syrii doprowadziła miliony ludzi na skraj przepaści, pozbawiając rolników plonów i pogłębiając kryzys humanitarny w kraju wyniszczonym wojną.
Maher Haddad, 46-letni rolnik spod Hamy, zebrał w tym roku jedynie jedną trzecią zwyczajnych plonów. – To był katastrofalny rok. Straciłem więcej, niż zyskałem. Nie mam środków, żeby zasiewać pola w przyszłym sezonie – mówi w rozmowie z BBC. Jego dramat nie jest odosobniony – dotyczy tysięcy gospodarstw, w których zasiewy pszenicy obumarły z powodu braku deszczu i horrendalnie drogich paliw potrzebnych do nawadniania.
Według raportu FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa) tegoroczne zbiory pszenicy w Syrii spadły o 40%, a kraj stoi przed deficytem sięgającym 2,7 mln ton – ilością wystarczającą, by wykarmić 16 mln ludzi. Już teraz ponad 14 mln Syryjczyków zmaga się z niedoborem żywności, a dla 9 mln z nich sytuacja jest krytyczna.
Pszenica to w Syrii nie tylko podstawowa uprawa, ale też filar bezpieczeństwa żywnościowego – to z niej powstaje chleb, codzienny posiłek milionów rodzin. Tymczasem jego ceny szybują. – W zeszłym roku worek chleba kosztował 500 funtów syryjskich. Dziś trzeba za niego zapłacić 4500 – mówi 39-letnia wdowa Sanaa Mahamid, samotnie wychowująca sześcioro dzieci. – Potrzebuję dwóch worków dziennie, zanim w ogóle kupię inne jedzenie. To jest ponad moje siły.
Susza zbiera swoje żniwo także w miastach – ceny żywności szybują, a w wiejskich społecznościach rolnicy sprzedają zwierzęta gospodarskie i ograniczają posiłki, by przetrwać. Według ekspertów wzrasta liczba niedożywionych dzieci i kobiet w ciąży.
Sytuację komplikuje fakt, że syryjskie rolnictwo wciąż podnosi się po latach wojny domowej, zniszczonych systemach irygacyjnych i polach pełnych min. – Pola pszenicy trzeba nawadniać kilka razy w sezonie. Ale litr paliwa do pomp kosztuje 12 tysięcy funtów syryjskich. To ceny poza zasięgiem przeciętnego rolnika – tłumaczy dr Ali Aloush z regionu Deir az-Zour, nazywanego spichlerzem Syrii.
Światowy Program Żywnościowy (WFP) oraz inne agencje międzynarodowe starają się wesprzeć kraj dotacjami i pomocą w imporcie zboża. Eksperci ostrzegają jednak, że same dotacje nie wystarczą – potrzebne są inwestycje w nowoczesne systemy nawadniające, np. kropelkowe zasilane energią słoneczną, które pozwolą uniezależnić rolników od niestabilnych dostaw paliwa i prądu.
Tymczasowy prezydent Syrii Ahmed al-Sharaa stoi przed wyzwaniem nie tylko odbudowy kraju po latach wojny, ale i zapewnienia podstawowego bezpieczeństwa żywnościowego. – Najważniejsze jest, by utrzymać ludzi w rolnictwie. Jeśli rolnicy opuszczą swoje ziemie, cała gospodarka stanie się jeszcze bardziej niestabilna – mówi Marianne Ward, dyrektor krajowa WFP w Syrii.
Na razie jednak, wobec rekordowej suszy i braku zasobów, miliony Syryjczyków mają tylko jedno wyjście – czekać na deszcz.