Strażacy wciąż mają ręce pełne pracy po przejściu orkanu Ksawery

Wczoraj wieczorem i dziś w nocy przez Polskę przechodził układ niżowy. Wiatr wiał z prędkością ponad 100km/h, a towarzyszły mu także wyładowania atmosferyczne. Największe straty odnotowano w województwach lubuskim i wielkopolskim. Nie żyją 2 osoby, a 39 jest rannych.

Zgodnie z ostrzeżeniami Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, nad Polską przeszedł orkan Ksawery. Prócz silnego wiatru, mieszkańcy zachodniej Polski zmagali się też z ulewnymi opadami deszczu.

Życie straciły dwie osoby. Jeden mężczyzna z województwa lubuskiego, który spadł z dachu. Wszedł na niego, by zabezpieczyć go przed wiatrem. Drugą ofiarą jest kobieat z województwa wielkopolskiego, która zmarła w szpitalu po tym, jak wcześniej przygniótł ją konar drzewa.

W nocy bez prądu było ponad 800 tysięcy Polaków. W wielu miejscowościach wciąż go nie ma.

Strażacy cały czas pracują nad usuwaniem skutków orkanu, może to potrwać nawet jeszcze kilka dni. Od wczorajszego popołudnia otrzymali oni ponad 11 tysięcy zgłoszeń. Większość zgłoszeń dotyczyła złamanych i powalonych drzew. Najczęściej interweniowali strażacy w województwie wielkopolskim (2,3 tysiąca zgłoszeń), następnie dolnośląskim (1,6 tysiąca) i lubuskim (1,2 tysiąca).

Jak potwierdził szef MSWiA, Mariusz Błaszczak, po wczorajszej wichurze straty są znacznie mniejsze niż po sierpniowych nawałnicach. Minister przypomniał też, uruchomiony jest tzw. fundusz klęskowy. Osoby, które odnotowały spore straty, mogą ubiegać się o pomoc finansową na tych samych zasadach, co osoby poszkodowane w sierpniu.

Minister współpracuje też z lokalnymi samorządami, aby podjąć działania w jak anjszybszym tempie.