“Składy węgla już się zamykają”. Problemy z dostępnością węgla i wątpliwości wobec zapowiedzi rządu
Jeszcze w ubiegłym miesiącu politycy obozu władzy zapowiadali, że luka węglowa została zapełniona, a ceny surowca wkrótce zaczną spadać. Dzisiaj premier Mateusz Morawiecki już jednoznacznie przyznaje, że nadchodzący sezon grzewczy nie będzie łatwy. – Węgla może być za mało – powiedział w poniedziałek.
Problemy z dostępnością węgla rozpoczęły się po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Aby nie wspierać zbrodniczego reżimu, państwa Unii Europejskiej zdecydowały się na wprowadzenie embarga na surowiec ze Wschodu. W Polce taka decyzja weszła w życie 8 kwietnia.
Okazuje się jednak, że tuż przed rozpoczęciem sezonu grzewczego wciąż występują problemy z dostępnością węgla, a ceny surowca urosły do niebotycznych poziomów. Receptą na problemy ma być wprowadzenie maksymalnej ceny węgla. Na początku minionego tygodnia prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę w tej sprawie. Przepisy przewidują maksymalną cenę jednej tony węgla dla odbiorców indywidualnych, wspólnot i spółdzielni mieszkaniowych w wysokości 996,60 złotego.
Składy węglowe jeszcze czekają na wprowadzenie obniżek cen, co sam przyznał niedawno premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu spotkał się w sobotę z Turowie (woj. zachodniopomorskie) z mieszkańcami powiatu szczecineckiego, którzy mogli zadawać pytania premierowi. Jedno z nich dotyczyło możliwości kupna węgla po cenie określonej przez rząd. Uczestnik spotkania twierdził, że w powiecie szczecineckim są trzy składy węgla, z których tylko jeden jest czynny i oferuje ekogroszek za 2,9 tys. zł za tonę.
– Rzeczywiście jest problem na styku naszej próby zbudowania systemu, który doprowadzi do tego, że będzie można kupić węgiel po tej ustalonej cenie, a wolnym rynkiem, rynkiem składów węgla, które musiałyby w odpowiedni sposób zareagować. Tego typu problemy z innych części kraju też do mnie docierają, że w składach węgla nie ma tej woli współpracy, jaką zakładaliśmy na początku – mówił Morawiecki. Zaznaczył, że rząd myśli nad “innymi, dodatkowymi uwarunkowaniami, jeszcze innymi elementami tego systemu”, by w najbliższym czasie węgiel był dostępny. Ocenił, że z dostępnością węgla Polska będzie mieć “dużo problemów w najbliższych tygodniach, miesiącach”.
Właściciel jednego ze składów węgla na Śląsku nie kryje, że zapewnienia rządu o węglu po cenie ustawowej to “blef”. Jego zdaniem składy węglowe nie mogą sprzedawać tony po 996 zł. Z jego doświadczenia wynika, że dealerzy Tauronu i PGG cały towar, który odebrali ostatnio przetrzymują, żeby we wrześniu sprzedać tonę węgla po 4 tys. zł. Jedynie niskiej jakości „nie sorty” importowane są dostępne dla zwykłych składów węgla w portach i na terminalach. Tam ceny mają zaczynać się od 2,5 tys.zł za tonę. Tę jeszcze trzeba przywieźć, przesiać, skruszyć spakować i dostarczyć do klienta. “Jak skład ma sprzedać taki towar za 1000 zł, żeby dostać kolejny tysiąc po pół roku jak cena zakupu finalnie przewyższa 3000 zł?” – pytają właściciele składów węgla.
W podobnym tonie sprawę skomentował Łukasz Horbacz z Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla. – Składy węgla już się zamykają. Ten proces trwa od wielu miesięcy, bo firmy kalkulują na bieżąco, jak dostępność węgla jest niewielka i sprzedaż też, zatem lepsze wydaje się zawieszenie działalności, niż funkcjonowanie i dokładanie miesiąc w miesiąc do pojedynczego składu – powiedział.