LifestyleProf. Maciejczyk: rak piersi to najczęstszy nowotwór u kobiet; system musi zapewniać leczenie

Prof. Maciejczyk: rak piersi to najczęstszy nowotwór u kobiet; system musi zapewniać leczenie

Rak piersi to najczęściej występujący nowotwór u kobiet w Polsce. Nie pacjent powinien szukać najlepszego leczenia, lecz system powinien zrobić wszystko, aby mu je zapewnić – akcentuje prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego prof. Adam Maciejczyk z Dolnośląskiego Centrum Onkologii.

Prof. Maciejczyk: rak piersi to najczęstszy nowotwór u kobiet; system musi zapewniać leczenie

PAP: Ostatnio głośno o nowej terapii raka piersi. Pacjentki domagają się włączenia jej na listę refundacyjną. Minister zdrowia Łukasz Szumowski zapowiedział, że od września refundacją objęte zostaną leki Kisqali (rybocyklib) i Ibrance (palbociclib), stosowane w leczeniu zaawansowanego raka piersi. Ponadto wraz z nową listą refundacyjną leki Perjeta (pertuzumab) i Herceptin (trastuzumab) będą dostępne w ramach skojarzonego, przedoperacyjnego leczenia raka piersi.

A.M.: Rak piersi jest najczęściej występującym nowotworem u kobiet w Polsce i drugą, po raku płuca, przyczyną zgonów z powodu nowotworów. Niewątpliwie stanowi problem społeczny. Wyniki leczenia raka piersi w Polsce, w porównaniu do innych krajów Europy, są gorsze niż np. na Słowacji, w Rumunii czy w Rosji.

PAP: Ministerstwo Zdrowia wdrożyło Breast Cancer Units – wyspecjalizowaną koordynowaną opiekę dla pacjentek z rakiem piersi. Wyjaśnijmy, na czym ona polega i jakie korzyści przyniesie chorym?

A.M.: Breast Cancer Unit (BCU) to kompleksowa opieka w ramach jednego szpitala. W Dolnośląskim Centrum Onkologii to oddzielny budynek, ze swoimi oddziałami, szefem nadzorującym pracę całego kompleksu i wyspecjalizowanym personelem medycznym.

Breast Cancer Unit to model opieki stworzony dla pacjentek z rakiem piersi, zapewniający kompleksowość oraz koordynację całego procesu diagnostyczno-leczniczego w celu poprawy jakości leczenia, zwiększenia przeżywalności u chorych na raka piersi, podniesieniu komfortu życia oraz zagwarantowania możliwie szybkiego powrotu do aktywności zawodowej. Pacjentki w jednym miejscu mają opiekę lekarzy wielu specjalizacji: radiologa, patomorfologa i genetyka, chirurga onkologicznego, onkologa klinicznego i radioterapeuty, psychoonkologa, rehabilitanta i fizjoterapeuty.

Po niecałych dwóch latach funkcjonowania BCU zwiększono liczbę diagnozowanych i leczonych pacjentek, a także liczbę zabiegów jednoczasowej rekonstrukcji, stosuje się leczenie oszczędzające (operacje onkoplastyczne). Pacjentki mają dostęp do najnowszych metod diagnostyki obrazowej i biopsyjnej (MMG, Tomosynteza, MMG spektralna, USG, NMR).

PAP: Kto trafia do takich wyspecjalizowanych jednostek?

A.M.: Do BCU trafiają pacjentki, które zgłaszają się same, a także te, u których lekarz POZ lub lekarz specjalista podejrzewa lub rozpoznaje nowotwór złośliwy piersi, oraz skierowane z przesiewowego programu profilaktyki raka piersi.

PAP: Pacjentki zabiegają o refundację terapii rybocyklibem. Dlaczego tak ważne jest to, aby dotarł do wszystkich potrzebujących go Polek?

A.M.: Po pierwsze, nie jest to jeden lek, ale grupa trzech leków, o podobnym mechanizmie działania. Wykazano ich bardzo dużą skuteczność u chorych na najczęściej występujący podtyp raka piersi, tj. z ekspresją receptorów hormonalnych [HR(+)] oraz ujemnym stanem receptora HER-2. To najczęściej występujący podtyp nowotworu piersi: występuje u ok. 60 proc. chorych. Szacuje się, że z leku mogłoby skorzystać aż trzy tysiące pacjentek.

Wyniki licznych badań III fazy dowodzą ich skuteczności, także w odniesieniu do czasu przeżycia ogólnego. W skojarzeniu z hormonoterapią w różnych liniach leczenia wykazują znaczące wydłużenie czasu do progresji, czyli do momentu pogorszenia się stanu chorego. Ponadto leczenie jest bardzo dobrze tolerowane przez pacjentki. Opóźnia czas do włączenia chemioterapii (nieporównanie bardziej toksycznej metody leczenia), nie wpływa na skuteczność leczenia kolejnych linii. Z punktu widzenia chorych są wielce korzystne, bo znakomicie tolerowane, co oznacza, że chore mogą normalnie żyć, pozostać aktywne zawodowo, spełniać swoje role życiowe.

PAP: 1 lutego 2019 r. ruszył pilotaż Krajowej Sieci Onkologicznej. Na czym on polega i jak wygląda w woj. dolnośląskim?

A.M.: Sieć onkologiczna to nic innego jak, wspomniana wcześniej, koordynowana opieka onkologiczna. Jest to taki rodzaj opieki, w którym pacjent prowadzony jest od momentu rozpoznania choroby nowotworowej aż do zakończenia leczenia przez zespół lekarzy z jednego lub kilku współpracujących ze sobą szpitali, zgodnie z aktualną wiedzą medyczną. To bardzo potrzebna zmiana, ponieważ analiza poprzednich lat wykazała, że pacjenci i ich rodziny czują się zagubieni w systemie i doświadczają niepotrzebnego stresu, który przekłada się na wyniki leczenia.

Do pilotażu sieci onkologicznej na Dolnym Śląsku zaangażowanych zostało kilkanaście szpitali. Do tej pory badania przesiewowe, diagnostyka, leczenie i kontrola po leczeniu, były zazwyczaj realizowane przez różnych świadczeniodawców, którzy ze sobą nie współpracowali i prowadzili fragmentaryczną opiekę. Bywało, że leczenie realizowały szpitale bez odpowiedniego doświadczenia i przygotowania przez co pacjenci mieli mniejsze szanse na wyleczenie i szybszy powrót do zdrowia. Dlatego tak ważne jest skoordynowanie opieki onkologicznej, bo to podejście pozwoli na poprawę wyników leczenia i na wsparcie osób chorych na nowotworowy.

PAP: Czy każdy szpital może zostać włączony do KSO?

A.M.: Krajowa Sieć Onkologiczna wprowadza sztywne kryteria – kto ma odpowiedni zespół lekarzy i sprzęt niezbędny do leczenia, a kto nie. To ważne, jeśli chodzi o bezpieczeństwo pacjentów. Wiele analiz wskazywało, że w przypadku chirurgii onkologicznej brak odpowiedniego doświadczenia szpitala wpływa na wyższą śmiertelność pooperacyjną. I odwrotnie – im więcej w danym szpitalu wykonuje się zabiegów rocznie, tym zwiększa się skuteczność i bezpieczeństwo tych zabiegów. Szpital, który ma mniejsze doświadczenie może w ramach sieci konsultować poszczególnych pacjentów z bardziej wyspecjalizowanymi szpitalami, stworzono łatwe kanały komunikacji między lekarzami. Chodzi przede wszystkim o to, aby pacjenci – niezależnie od miejsca zamieszkania – mieli dostęp do najnowocześniejszego leczenia, opartego na aktualnych wytycznych.

PAP: Czyli pacjent jest stale monitorowany przez wyspecjalizowany zespół?

A.M.: Zarówno pacjent, jak i szpital są stale monitorowani. Lekarze muszą raportować, jak przebiega opieka nad pacjentem, jakie wykonali badania i procedury medyczne. Dane o wynikach leczenia będą jawne, każdy, kto zachoruje na nowotwór, będzie mógł sprawdzić, czy dany szpital osiąga dobre wyniki. Jak wynika z doświadczeń pacjentów, niedoinformowanie jest jednym z głównych powodów braku poczucia bezpieczeństwa i komfortu pacjentów. Sieć onkologiczna ma skończyć z problemem “zagubienia” pacjenta w systemie. To nie pacjent powinien szukać najlepszego leczenia – to system powinien zrobić wszystko, aby mu to leczenie zapewnić. (PAP)

Wybrane dla Ciebie