Ostre komentarze po słowach szefowej KE.

Polityczną burzę nie tylko we Włoszech, ale także w Polsce, wywołały słowa Ursuli von der Leyen. Zdaniem komentujących to szantaż i straszenie Włochów.

Podczas debaty na amerykańskim uniwersytecie Princeton w czwartek Von der Leyen pytana o to, „czy są jakieś obawy związane z nadchodzącymi wyborami we Włoszech, biorąc pod uwagę, że wiele osób startujących w wyborach ma związki z Putinem”, odpowiedziała m.in.: „Zobaczymy, jaki będzie wynik”.

W jej dłuższej wypowiedzi znalazły się też m.in. takie zdania: „Moje podejście jest takie, że bez względu na to, jaki demokratyczny rząd chce z nami współpracować, pracujemy razem”. – Jeśli sprawy pójdą w trudnym kierunku, Po to mamy narzędzia takie jak wobec Polski i Węgier” – powiedziała także przewodnicząca KE.

Słowa niemieckiej polityk najostrzejsze reakcje wywołały w samych Włoszech, gdzie już pojawiają się żądania wyjaśnień, a nawet dymisji szefowej KE. Echa wypowiedzi dotarły także do Polski, kraju, o którym wspominała Ursula von der Leyen.

Niemiecka bezczelność! Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, dwa dni przed wyborami straszy Włochów, żeby nie wybierali prawicy, bo będą traktowani jak Polska i Węgry” – napisał wicemarszałek Sejmu i przewodniczący klubu PiS Ryszard Terlecki na Twitterze.

Podobne zdanie ma była premier, a obecnie eurodeputowana Beata Szydło: „Przewodnicząca Komisji Europejskiej publicznie przyznała, że jest gotowa używać różnych »narzędzi«, by wpływać na wewnętrzną sytuację polityczną w krajach UE, wymieniając Włochy, Polskę i Węgry. To dowód na jawne łamanie zasad UE, ale nie przez te kraje, a przez KE”.

„Przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, podczas wystąpienia na uniwersytecie w Princeton, zasugerowała, że jeśli zgodnie z prognozami i sondażami zwycięży w nich koalicja partii konserwatywnych i prawicowych, Włochy mogą stać się obiektem represji ze strony Komisji, analogicznych do tych, z jakimi mierzą się w ostatnich latach rządy w Warszawie i Budapeszcie. Ta wypowiedź brzmi jak groźba pod adresem włoskich wyborców i przyszłego rządu. Można także uznać, że jest to próba ingerowania w demokratyczny proces wyborczy w państwie członkowskim. To wyborcy w wolnym głosowaniu, a nie brukselscy urzędnicy, powinni decydować o wynikach wyborów” – napisał europoseł Złotowski.

W reakcji na wypowiedź przewodniczącej Komisji Europejskiej minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zabrał głos w mediach społecznościowych. „Prawdziwe imię Ursuli Von der Leyen: szantażystka. Nie chodzi jej o praworządność, ale by rządzili ci, których chce Berlin” – ocenia prokurator generalny.