Wtedy do ataku przystępują pracownicy, którzy machając mieczami szybko zniechęcają napastników. Ci salwują się ucieczką, grożąc użyciem broni palnej. Ostatecznie wsiadają do samochodu i odjeżdżają w pośpiechu.
Syn właściciela sklepu powiedział mediom, że miecze były prezentem od znajomych.