Handlowa burza w Afryce Wschodniej: Tanzania odcina import z RPA i Malawi
Tanzania ogłosiła pełny zakaz importu produktów rolnych z Republiki Południowej Afryki i Malawi, co stanowi kolejny etap zaostrzającego się sporu handlowego między trzema krajami Afryki Południowej. Decyzję ogłosił minister rolnictwa Tanzanii, Hussein Bashe, podkreślając, że jego kraj musi bronić swoich interesów gospodarczych.
– "To nie wojna, to biznes. W biznesie musimy się wszyscy szanować" – zaznaczył Bashe.
Winogrona i banany na cenzurowanym
Konflikt narasta od miesięcy. RPA od dawna blokuje import tanzańskich bananów, a Malawi – sąsiad Tanzanii – wprowadziło w marcu ograniczenia dotyczące mąki, kukurydzy, imbiru i innych produktów z Tanzanii. Jak tłumaczył wówczas minister handlu Malawi Vitumbiko Mumba, były to środki ochronne wobec lokalnych producentów.
Tanzania nie pozostała dłużna – w odpowiedzi zakazała sprowadzania z RPA popularnych owoców, jak jabłka i winogrona, oraz wstrzymała import towarów z Malawi.
Zakorkowane granice, zepsute banany
W sobotę Bashe opublikował w mediach społecznościowych nagranie pokazujące ciężarówkę ze zgniłymi bananami, która utknęła na granicy z Malawi. Jak powiedział, był to "przykład rosnącej nietolerancji handlowej, którą Tanzania nie może dalej znosić".
– "Żaden Tanzańczyk nie umrze przez brak południowoafrykańskich jabłek" – uspokajał opinię publiczną.
Minister zapewnił także, że zakaz nie zagrozi bezpieczeństwu żywnościowemu kraju, a jego celem jest wyłącznie obrona lokalnych rolników i przedsiębiorców.
Kto straci więcej?
Choć decyzja Tanzanii uderzy w południowoafrykańskich i malawijskich eksporterów, może mieć szczególnie bolesne konsekwencje dla Malawi. Kraj ten nie ma dostępu do morza, a jego eksport – m.in. tytoń, soja i cukier – trafiał dotąd przez tanzański port Dar es Salaam. Teraz Malawi może być zmuszone do skorzystania z portów w Mozambiku, takich jak Beira czy Nacala, co oznacza wyższe koszty i opóźnienia.
Tymczasem Tanzania już szuka alternatywnych rynków zbytu – na liście potencjalnych partnerów pojawiają się Kenia, Namibia oraz Sudan Południowy.
SADC pod presją
Cały konflikt toczy się w obrębie krajów należących do Wspólnoty Rozwoju Afryki Południowej (SADC) – organizacji mającej wspierać współpracę gospodarczą i polityczną w regionie. Jednak obecny spór pokazuje, jak krucha bywa solidarność między członkami, gdy w grę wchodzą interesy ekonomiczne.
Na razie ani RPA, ani Malawi nie odniosły się oficjalnie do działań Tanzanii. Tymczasem lokalni analitycy ostrzegają, że jeśli konflikt się zaostrzy, może ucierpieć cały region.
Gospodarka kontra geografia
Bashe stanowczo odrzuca zarzuty o prowokowanie wojny handlowej. Jak podkreśla, chodzi o równość dostępu do rynków i ochronę lokalnego biznesu.
– "Nie możemy dłużej akceptować handlu, który działa na niekorzyść Tanzańczyków" – podsumował minister.
Choć w tej chwili to tylko embargo na produkty rolne, eksperci nie wykluczają, że dalsze pogorszenie relacji może zahamować regionalne inwestycje i współpracę infrastrukturalną. W tle pozostają też niepokoje związane z rosnącym wpływem globalnych mocarstw gospodarczych w regionie i możliwym wpływem cła USA na dalszy przebieg sporu.