ŚwiatEswatini przyjęło miliony od USA w zamian za deportowanych. Kontrowersyjna umowa wywołuje burzę

Eswatini przyjęło miliony od USA w zamian za deportowanych. Kontrowersyjna umowa wywołuje burzę

Rząd Eswatini po raz pierwszy oficjalnie potwierdził, że otrzymał 5,1 mln dolarów od administracji Donalda Trumpa w ramach umowy dotyczącej przyjęcia osób deportowanych ze Stanów Zjednoczonych. Informacja wywołała gwałtowne reakcje organizacji praw człowieka, opozycji i prawników w tym niewielkim afrykańskim królestwie.

imigrancji
imigrancji
Źródło zdjęć: © archiwum ipolska24.pl | redakcja ipolska24.pl

5,1 mln dolarów za przyjęcie deportowanych

Minister finansów Eswatini, Neal Rijkenberg, ujawnił w parlamencie, że środki wpłynęły już na konto Narodowej Agencji Zarządzania Kryzysowego (NDMA). Jak dodał, o samej naturze porozumienia resort dowiedział się dopiero po zapytaniu skierowanym do strony amerykańskiej.

Według informacji Human Rights Watch kopia umowy przewiduje, że Eswatini przyjmie do 160 deportowanych z USA w zamian za przekazane fundusze, przeznaczone formalnie na rozwój "systemu zarządzania granicami i migracją".

Do tej pory przyjęto 15 osób – pięciu deportowanych w lipcu i dziesięciu w październiku. Jedna osoba została już odesłana dalej, na Jamajkę.

Rząd: "To tylko tymczasowy pobyt"

Pełniąca obowiązki rzeczniczki rządu, Thabile Mdluli, zapewniła w rozmowie z BBC, że celem władz nie jest zatrzymywanie deportowanych na stałe.

– Ostatecznie wszyscy zostaną repatriowani – podkreśliła.

Rząd utrzymuje, że Stany Zjednoczone pokrywają koszty pobytu, opieki, repatriacji oraz inne wydatki związane z przetrzymywaniem deportowanych na terytorium królestwa.

Mdluli twierdzi także, że rząd "od początku transparentnie informował" o współpracy z USA. Tymczasem minister finansów zaznaczył, że NDMA nie mogła jeszcze wykorzystać pieniędzy, ponieważ nie zostały jej oficjalnie przydzielone – kwestia ta wciąż czeka na uregulowanie.

Ostra krytyka organizacji praw człowieka

Porozumienie wywołało oburzenie wielu organizacji i prawników w Eswatini, którzy uznali je za sprzeczne z prawem krajowym. W sądzie trwa już postępowanie mające zbadać legalność decyzji rządu.

Human Rights Watch podkreśla, że decyzja jest moralnie wątpliwa, ponieważ część deportowanych to osoby pochodzące z krajów nękanych konfliktami i kryzysami humanitarnymi. USA określiły część z nich jako "zdeprawowane potwory", co dodatkowo zaogniło spór.

Również Republika Południowej Afryki wyraziła obawy, że deportowani mogą przedostać się przez granicę do jej terytorium.

Królestwo pod presją

Eswatini, dawniej Suazi, to niewielkie państwo rządzone od 1986 roku przez króla Mswatiego III, jednego z ostatnich absolutnych monarchów na świecie. Kraj zmaga się z kryzysem gospodarczym, ograniczonymi możliwościami administracyjnymi i rosnącą krytyką za łamanie praw człowieka.

Dla wielu mieszkańców fakt, że rząd przyjął pieniądze za osób deportowane – bez szerokich konsultacji – jest kolejnym dowodem na to, że władze podejmują decyzje wyłącznie z myślą o własnym interesie.

Co dalej?

Rząd zapowiada, że dalsze przyjmowanie deportowanych będzie uzależnione od dostępności miejsc i kolejnych ustaleń z USA. Nie jest jednak jasne, czy – wobec rosnącego oporu społecznego – porozumienie będzie kontynuowane.

Tymczasem środki z USA nadal leżą na koncie NDMA, niewykorzystane i w oczekiwaniu na rządowe dyspozycje. W Eswatini trwa debata, czy kraj w ogóle powinien pełnić rolę przystanku tranzytowego dla deportowanych z Ameryki – za jakąkolwiek cenę.

eswatiniusatrump

Wybrane dla Ciebie