Dziennikarze Onetu z dwoma zarzutami. Chodzi o relację z obszaru objętego stanem wyjątkowym

Bartłomiej Bublewicz nadał dziś relację z obszaru przy granicy z Białorusią, w którym wprowadzony został stan wyjątkowy. Zarówno on, jak i operator usłyszeli w związku z tym dwa zarzuty. Policjanci próbowali także zarekwirować dziennikarzowi Onetu telefon.

  • Bartłomiej Bublewicz w swoim materiale chciał sprawdzić, jak funkcjonują służby na terenie obowiązywania stanu wyjątkowego. Dziennikarz Onetu w drodze do niemal samej granicy w Usnarzu Dolnym, gdzie koczuje grupa 32 migrantów, nie napotkał żadnego patrolu
  • Kiedy relacja wideo ukazała się w Onecie, z Bublewiczem skontaktował się rzecznik białostockiej policji. Poprosił, by dziennikarz stawił się na komendzie w Hajnówce celem złożenia wyjaśnień i “cichego załatwienia sprawy”
  • Funkcjonariusze odebrali operatorowi Onetu karty pamięci do kamer. Dziennikarzowi z kolei próbowali zarekwirować telefon
  • Bublewicz oraz operator usłyszeli dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy przebywania na terenie objętym zakazem, drugi „utrwalania za pomocą środków technicznych” infrastruktury granicznej
  • – Potwierdza się, że głównym celem rządzących jest uniemożliwienie mediom relacjonowania sytuacji na granicy. Obrazy pokazujące grupę 32 migrantów mają po prostu zniknąć z ekranów telewizorów, komputerów, telefonów. Temu ma służyć stan wyjątkowy w pasie przygranicznym. Wprowadzając go, rząd i prezydent chcą, jak widać, coś ukryć – ocenia wicenaczelny Onetu Paweł Ławiński