Czy Chiny właśnie osiągnęły klimatyczny punkt zwrotny?
Po raz pierwszy w historii nowożytnej Chiny – największy na świecie emitent gazów cieplarnianych – odnotowały spadek emisji dwutlenku węgla bez konieczności spowolnienia gospodarki. To potencjalnie przełomowy moment w globalnej walce z kryzysem klimatycznym.Według danych zebranych przez analityków z Centrum Badań nad Energią i Czystym Powietrzem, w ciągu 12 miesięcy do maja 2025 roku emisje CO₂ w Chinach zmniejszyły się o 1,6% w porównaniu do tego samego okresu rok wcześniej. Co ważne – nie nastąpiło to w wyniku recesji czy wyjątkowego kryzysu, jak miało to miejsce podczas pandemii, ale pomimo wzrostu zapotrzebowania na energię.
Zielona rewolucja po chińsku
Za spadkiem emisji stoi imponująca ekspansja energii odnawialnej. W ciągu ostatnich lat Chiny zainstalowały więcej paneli słonecznych i turbin wiatrowych niż jakikolwiek inny kraj – odpowiadając za ponad połowę globalnych przyrostów. Tylko w 2024 roku zainstalowana w Chinach moc fotowoltaiczna była porównywalna z całym systemem energetycznym Unii Europejskiej.
W kwietniu 2025 roku, po raz pierwszy w historii, energia słoneczna i wiatrowa wygenerowały ponad 25% zapotrzebowania na energię elektryczną w Chinach. W tym samym czasie produkcja energii z paliw kopalnych spadła o 3,6%.
Chiny nie tylko instalują odnawialne źródła energii, ale także dominują w ich produkcji – odpowiadają za około 60% światowej produkcji turbin wiatrowych i aż 80% paneli słonecznych. Jednak ekspansja sektora wiąże się również z kontrowersjami – od szkód środowiskowych po łamanie praw człowieka na terenach wydobycia surowców niezbędnych do produkcji technologii.
Czy to trwały trend?
Choć spadek emisji to dobra wiadomość, eksperci studzą optymizm. "Utrzymywanie się emisji na tym poziomie to za mało – muszą one realnie spadać, jeśli chcemy uniknąć katastrofy klimatycznej" – ostrzega Li Shuo z Asia Society Policy Institute.
Wpływ na przyszłość chińskich emisji mogą mieć m.in. czynniki geopolityczne. Wojna na Ukrainie oraz napięcia handlowe z Zachodem wzmacniają determinację Pekinu do uniezależnienia się energetycznie, co – paradoksalnie – może jeszcze bardziej przyspieszyć rozwój odnawialnych źródeł energii.
Christoph Nedopil Wang z Griffith Asia Institute wskazuje, że Pekin może uznać OZE za kluczowy filar bezpieczeństwa narodowego – i kontynuować inwestycje niezależnie od presji zewnętrznej.
Daleka droga do spełnienia obietnic
Chiny wciąż mają przed sobą ambitne cele. Zgodnie z porozumieniem paryskim, do 2030 roku mają zmniejszyć intensywność emisji CO₂ o 65% względem 2005 roku. Na razie osiągnęły tylko 7,9% wymaganej redukcji – w dużej mierze przez pandemiczne spowolnienie.
Eksperci podkreślają, że aby osiągnąć cele klimatyczne, Pekin musi teraz postawić na realne ograniczanie emisji, a nie tylko ich spowalnianie. Potrzebne są nie tylko działania technologiczne, ale również ambitne decyzje polityczne.
Czy Chiny staną się globalnym liderem klimatycznym?
Zmieniające się podejście Pekinu może mieć konsekwencje globalne. W przeszłości Chiny dystansowały się od klimatycznych zobowiązań, przedstawiając się jako kraj rozwijający. Dziś – wobec rosnącej niechęci Zachodu, a zwłaszcza administracji Donalda Trumpa do działań klimatycznych – Pekin może próbować wypełnić lukę przywództwa.
Na kwietniowej konferencji klimatycznej prezydent Xi Jinping zadeklarował: "Nie możemy tylko mówić – musimy działać. Nasze cele muszą przełożyć się na rzeczywiste rezultaty". Czas pokaże, czy te słowa zamienią się w długoterminowe zmiany, które wpłyną na los całej planety.