“Za bardzo kochała dziecko”, dlatego jej je odebrano?
Stworzyła dom dla porzuconego noworodka. Po roku, w niejasnych okolicznościach, dziecko zostało jej odebrane.
materiał reporterów programu “Uwaga” TVN
Pani Agata była bardzo szczęśliwa, kiedy dostała kwalifikację do bycia rodziną zastępczą.
Ostatecznie pani Agata zgodziła się przyjąć małą Laurę.
Dziadkowie szybko zaczęli traktować małą Laurę jak swoją wnuczkę.
– Ona jest naszą wnuczką, nawet jeżeli nie jest prawnie – przekonują.
„Nie ma odpowiedzialnych”
Pani Agata była wolontariuszką w Ugandzie, Indiach i na Madagaskarze. Ma wyższe wykształcenie, własny gabinet, w którym jest fizjoterapeutką i terapeutką sensoryczną. Pracuje głównie z dziećmi z niepełnosprawnością.
Opieką nad Laurą, wcześniakiem z ryzykiem FAS, czyli alkoholowym zespołem płodowym, podjęła się w ubiegłym roku.
I po roku dziecko zostało jej niespodziewanie odebrane.
– Zareagowaliśmy. O szczegółach nie mogę powiedzieć, od tego jest sąd – stwierdza Sylwia Ressel z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Gdańsku.
Ale kluczowa dla sądu była opinia MOPR.
– Myśmy uznali, że dziecko nie jest właściwie zaopiekowane, tak jak być powinno – tłumaczy Sylwia Ressel.
Jakie sąd miał zarzuty w stosunku do pani Agaty?
– Dotyczą one nieprawidłowości w wykonywaniu opieki nad dzieckiem – mówi Łukasz Zioła z Sądu Okręgowego w Gdańsku.
O co konkretnie chodziło?
– Muszę odmówić odpowiedzi na to pytanie, gdyż odpowiedź mogłaby naruszać prawo prywatności – stwierdza Łukasz Zioła.
– Zabrali dziecko w 15 minut, bez weryfikacji, żeby za pół roku zastanawiać się i rozważać, czy to była dobra decyzja – nie może zrozumieć pani Agata.
Dziewczynkę z dnia na dzień umieszczono w wielodzietnej rodzinie zastępczej, która jest jednocześnie pogotowiem opiekuńczym.
Za dużo miłości?
– Wszystko zaczęło się od negatywnych opinii, że nasza rodzina jest patologiczna. W związku z tym, ona ma złe wzorce, które może przenieść na dziecko – słyszymy od rodziców pani Agaty.
– Z czego tylko dwie z tych osób miały osobisty kontakt z Agatą. Czyli 10 osób podpisuje się, wierząc tylko tym dwóm osobom? – dziwi się matka pani Agaty.
Czy to znaczy, że pani Agata za bardzo kochała, dlatego odebrano jej dziecko?
– Taki jest zarzut kierowany w stronę mojej klientki – mówi prawniczka.
– Miałam ją traktować jak chomika? Dawać jej jedzenie i czyścić klatkę? Jak można mi zarzucać, że dawałam jej zbyt dużo uczucia? – denerwuje się pani Agata.
Zapytaliśmy Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Gdańsku, jaką miłością powinna darzyć dziecko matka zastępcza.
– Przez cały rok MOPR regularnie kontrolował, jak funkcjonujemy. W styczniu zaprosili mnie na rozmowę, mówiąc: „Agata, spokojnie. Jesteśmy zadowoleni – Laura u ciebie zostaje”. Na opinię roczną w marcu szłam więc spokojna. Myśląc, że nie mieli żadnych zarzutów, więc jest OK. Że jesteśmy z Laurką razem, a ja się ubiegam o adopcję. A oni oświadczyli, że będzie komisja, że chcą mi zabrać Laurkę – ubolewa pani Agata.
„Kierujemy się dobrem dziecka”
Żeby zostać rodzicem, nie trzeba mieć żadnych kwalifikacji. Ale opieka nad obcym dzieckiem, to co innego. Według przepisów, adoptować dziecko może rodzina zastępcza. Najważniejsza jest jednak motywacja i profesjonalizm.
Czy to, co się wydarzyło, oznacza, że pani Agata była dobra na rodzinę zastępczą, ale nie wystarczająco na adopcję?
Pojawiały się zarzuty, że pani Agata nie przygotowała przestrzeni dla dziecka, że nie skorzystała z urlopu macierzyńskiego, że dziecko nie miało lęku przed obcymi. To nie są jednak rażące zarzuty.
Zapytaliśmy panią Agatę, dlaczego nie skorzystała z urlopu macierzyńskiego.
– Jeżeli zarzutem, który jest wobec niej kierowany, jest nadmierna więź z dzieckiem – zamiast pochwalić ją, to ją ganimy? – dziwi się Magdalena Kochan, senator i ekspert ds. rodziny. I dodaje: – Nie miała pół roku na współpracę z koordynatorem do poprawienia tego, co niedomagało. Zabrano jej dziecko z dnia na dzień, bez zachowania procedury. Jeśli już, to powinno dziać się to w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia dziecka, a tego nie było. Nikt tego nie stwierdził.
Od chwili odebrania dziewczynki, pani Agata nie ma z nią kontaktu. Dodatkowo kilka dni temu Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Gdańsku cofnął jej też uprawnienia do bycia niezawodową rodziną zastępczą.