Wiza za 100 tysięcy dolarów. Dlaczego decyzja Trumpa może uderzyć mocniej w USA niż w Indie
Szok, panika i polityczny zwrot akcji – tak wyglądał weekend, w którym administracja Donalda Trumpa ogłosiła drastyczne podwyższenie opłat wizowych dla wykwalifikowanych pracowników z zagranicy. Decyzja, by koszt wizy H-1B wzrósł do astronomicznych 100 tys. dolarów, wywołała falę chaosu wśród firm technologicznych i tysięcy specjalistów, w większości z Indii.
Choć Biały Dom szybko doprecyzował, że opłata ma dotyczyć wyłącznie nowych wniosków, konsekwencje tej decyzji wciąż budzą ogromne obawy. Program H-1B przez trzy dekady był filarem amerykańskiej gospodarki, sprowadzając setki tysięcy specjalistów do laboratoriów, szpitali i Doliny Krzemowej. To właśnie dzięki niemu menedżerowie i inżynierowie pochodzenia indyjskiego stanęli na czele globalnych gigantów, takich jak Google, Microsoft czy IBM, a indyjscy lekarze dziś stanowią 6 proc. całej kadry medycznej w USA.
Indie, skąd pochodzi ponad 70 proc. beneficjentów wiz H-1B, poczują ten cios jako pierwsze. Jednak – jak wskazują eksperci – skutki mogą być znacznie bardziej bolesne dla samych Stanów Zjednoczonych. Szpitale zmagające się z brakami kadrowymi, uniwersytety walczące o studentów STEM i startupy poszukujące innowatorów mogą wkrótce stanąć przed barierą nie do pokonania.
– Ta polityka w praktyce zamyka drzwi dla nowych talentów i zmusi amerykańskie firmy do przenoszenia części działalności za granicę – ostrzega David Bier z Cato Institute.
Niepewność widać również wśród studentów. Indyjscy młodzi ludzie stanowią jedną czwartą zagranicznych studentów w USA, a wielu z nich traktowało wizę H-1B jako naturalną drogę do kariery. Teraz, jak twierdzą ich przedstawiciele, decyzja Trumpa może spowodować odpływ kandydatów do krajów bardziej przyjaznych migrantom.
Paradoksalnie to właśnie amerykańska gospodarka może na tej polityce stracić najwięcej. Posiadacze wiz H-1B i ich rodziny generują co roku około 86 miliardów dolarów dla gospodarki USA, w tym 35 miliardów w podatkach federalnych, stanowych i lokalnych.
Indyjskie firmy IT, jak TCS czy Infosys, od dawna przygotowują się na takie scenariusze, rozbudowując centra poza USA. Jeśli jednak Ameryka zacznie zamykać się na zagraniczne talenty, może ustąpić pola innym gospodarkom – bardziej otwartym na globalny przepływ specjalistów.