Terlecki o nurkach w Bałtyku: jak słyszę o bombie w komendzie albo o takiej sytuacji, to się trochę dziwię

Trzech nurków, którzy podawali się za Hiszpanów, z wykorzystaniem profesjonalnego sprzętu schodziło pod wodę w okolicy Naftoportu w Gdańsku. Służby nie zatrzymały ich, wylegitymował tylko jednego. Ryszard Terlecki, szef klubu PiS, przyznał, że “trochę się dziwi”, gdy słyszy o takich sytuacjach.

W niedzielę o 2 w nocy z Bałtyku w okolicy Gdańska służby odholowały łódź z trzema obcokrajowcami, którzy twierdzili, że są Hiszpanami i szukają bursztynu. Ich jednostka miała problemy techniczne i konieczna była pomoc służb. Tylko jednego z nurków wylegitymowano, a numery telefonów pozostałych są błędne lub nieaktywne.

Teren, na którym przebywali obcokrajowcy, leży niedaleko infrastruktury krytycznej – Naftoportu, gdzie przeładowuje się jednostki ropy naftowej i produktów naftowych. Obcokrajowcy mieli ze sobą między innymi specjalistyczny sprzęt, dzięki któremu mogli pod wodą poruszać się szybko nawet na dalsze odległości i pozostać niezauważonymi. Ich wyposażenie wskazuje, że są doświadczonymi nurkami.

O sprawę nurków dziennikarze zapytali w czwartek Ryszarda Terleckiego, szefa klubu PiS i wicemarszałka Sejmu. – Może biedni niewinni szukali tam bursztynu – powiedział. Dziennikarka dopytywała, czy może byli to szpiedzy. Odparł: – A może szpiedzy.

Terlecki zapewniał, że “broń Boże nie bagatelizuje” tej sprawy. Pytany, czy służby dobrze zadziałały, odpowiedział: – Nie potrafię powiedzieć, trzeba pytać posłów, którzy pracują w komisji służb specjalnych. Oni mają wiedzę o tym, co się dzieje w służbach – powiedział. Dodał: – Jak słyszę o bombie, która wybucha w komendzie albo o takiej sytuacji to się trochę dziwię.