Grecja zmaga się z problemem katastrofy ekologicznej po tym, jak w niedzielę zatonął tam tankowiec. W jego zbiornikach było ponad dwa tysiące ton paliwa. Katastrofa ma też wymiar ekonomiczny - skutki będą odczuwalne także przez turystów.
grecja
20 metrowe płomienie, zapach dymu odczuwalny w centrum Aten i setki strażaków w akcji, tak wygląda walka Greków z pożarami. Płoną tereny w okolicy miejscowości Varnavas, położonej około 45 km na północny zachód od stolicy. Ogień dotknął dziesiątki domów. Na razie, nie ma doniesień o ofiarach.
Pod niemiecką ambasadą w Atenach uchodźcy starli się z policją, protestując przeciwko opóźnieniom w ich wyjeździe do Niemiec, chcąc jak najszybciej spotkać się z rodzinami, które już wyjechały z Grecji.
Kilkudziesięciu strażaków, wspomaganych przez pięć specjalnych śmigłowców, uczestniczy w walce z pożarem, jaki nawiedził tereny znajdujące się na południe od Aten. Jednak greckie władze zapewniają, że nie ma bezpośredniego zagrożenia dla obszarów zamieszkanych.
Między popularną wśród turystów grecką wyspą Kos, a turystycznym miastem Bodrum w Turcji, doszło do trzęsienia ziemi, które wywołało panikę wśród ludzi. Zarówno mieszkańcy, jak i gości uciekali z budynków na ulice, wielu z nich noc spędziła pod gołym niebem.
Trzęsienie ziemi, które wystąpiło na Morzu Egejskim między grecką wyspą Kos a tureckim wybrzeżem spowodowało spore zniszczenia. Co najmniej dwie osoby zginęły, a ponad 100 zostało rannych. Największe uszkodzenia stwierdzono w centrum miasta Kos.
Grecka straż przybrzeżna ostrzelała turecki frachtowiec, który odmówił zacumowania w porcie na Rodos. Tureckie władze potępiły incydent podkreślając, że nie ma usprawiedliwienia dla takiego zachowania.
Co najmniej dwie osoby zginęły w wyniku wykolejenia pociągu w północnej Grecji. Pociągiem podróżowało około siedemdziesięciu pasażerów. Do wykolejenia się składu doszło niecałe czterdzieści kilometrów od Salonik. Pięć osób zostało rannych.