Płonący “elektryk” to wyzwanie dla strażaków. Pomagają aplikacje i kody QR oraz szkolenia

Gdy płonie auto z silnikiem spalinowym, każdy strażak wie, co robić: trzeba natychmiast odłączyć akumulator, który znajduje się pod maską, a potem “spokojnie” gasić.

Samochody elektryczne to zupełnie inna – i nowa – bajka. Wprawdzie (jeśli nie liczyć hybryd plug-in) “elektryki” nie mają zbiornika paliwa, którego zawartość grozi eksplozją, ale “elektrownia” na pokładzie bywa nie mniej groźna, choćby z uwagi na napięcie w samochodowej instalacji napędowej, wynoszące nawet 400V. Natychmiastowe odcięcie zasilania jest możliwe w każdym samochodzie elektrycznym, rzecz w tym, że odpowiedni wyłącznik konstruktorzy montują w różnych miejscach w zależności od modelu. W idealnym świecie każdy strażak wiedziałby, gdzie go szukać, w praktyce – wobec wciąż rosnącej mnogości modeli na prąd – często już w toku akcji ratunkowej trzeba po wiedzę sięgnąć o internetu.