Nie mogli znaleźć pacjenta do przeszczepu płuca. Pomógł kolega policjanta, który był na nartach w Austrii

Pan Maciej od dwóch lat czekał na płuca. Dawca jak zwykle pojawił się niespodziewanie, o trzeciej w nocy. Odtąd było już tylko sześć godzin na udaną operację. Lekarze zadzwonili do pacjenta, ale nie odbierał telefonu. Poprosili o pomoc policję, która wysłała patrol do pana Macieja. 

– Przypomniałem sobie, że pan Maciej jest kolegą mojego kolegi z wydziału kryminalnego – zadzwoniłem do Marka, Marek skontaktował się z panem Maciejem i tak cała akcja zakończyła się sukcesem – relacjonuje asp. szt. Krzysztof Szulc z policji w Tarnowskich Górach.

– On (pan Marek – red.) był na wakacjach w Austrii, więc go obudził w nocy. I on zadzwonił do mnie, wyświetliło mi się, że dzwoni znajomy, więc odebrałem. Tak się dowiedziałem – opowiada Maciej Tarasek, pacjent po przeszczepie płuc.

– Pacjent był w schyłkowej niewydolności oddechowej, w ciągu najbliższych miesięcy musieliśmy zrobić przeszczep, bo rokowania były bardzo złe – tłumaczy powagę sytuacji dr Mateusz Nęcki ze
Śląskiego Centrum Chorób w Zabrzu.