Sygnał o rzekomym porwaniu samolotu odebrała wieża kontrolna. Zgodnie z procedurami lotnisko zamknięto. Samolot, który miał lecieć do Madrytu, otoczyły siły specjalne, na miejsce akcji przyjechały straż pożarna i karetki pogotowia. Komandosi ewakuowali 27 pasażerów i załogę. Okazało się, że porywacza nie było, a alarm był fałszywy.
W holenderskich mediach pojawiła się informacja, że sygnał o porwaniu samolotu przypadkowo uruchomił pierwszy pilot, który przed startem demonstrował stażyście sposób wprowadzania kodu alarmowego. Służby na razie nie potwierdzają tych informacji.
Operacja wojska i policji na lotnisku trwała dwie godziny. Po niej loty zostały wznowione. Przedstawiciel linii lotniczej, do której należy samolot, na portalu społecznościowym przeprosił za zaistniałą sytuację.