Czy w polskich miastach zabraknie wody?

Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła analizy, z których wynika, że duże polskie aglomeracje nie są przygotowane do radzenia sobie z kryzysem systemu wodociągowego. Obecnie w dużych miastach brakuje rozwiązań, które w sytuacjach awaryjnych pozwoliłyby na bieżące dostarczanie wody pitnej do mieszkańców.

NIK informuje, że w wielu miejscach dokumentacja analityczna i planistyczna była przedawniona. Mowa tutaj o miejscach takich, jak organy administracji publicznej odpowiedzialne za bezpieczeństwo systemu zaopatrzenia w wodę i przedsiębiorstwa wodociągowe. Dane zawarte w dokumentach były nieaktualne lub informacje dotyczące zarządzania kryzysowego i dostaw wody w tym czasie nie były podane w jasny i rzetelny sposób.

W efekcie uchybień, eskperci nie mogli zdiagnozować czy przedstawione środki są odpowiednie i czy miasto jest przygotowane na ewentualny kryzys wodociągowy. Nie można było też ocenić sposóbów dystrybucji wody czy potencjalnych niedoborów.

NIK przekazuje, że poszczególne szacunki często obejmowały ilości potrzebne na pojedynczych mieszkańców, nie obejmowały natomiast dostawy wody pitnej do instytucji i miejsc publicznych takich jak szpitale, szkoły, przedszkola, zakłady produkujące żywność, służby publiczne czy potrzeb związanych z hodowlą zwierząt.

Kontrola NIK została przeprowadzona w czterech dużych miastach. Trzy z nich rzeczywiście mają przygotowane alternatywne źródła wody na wypadek kryzysu, jednak żadne z nich nie zapewni odpowiedniej ilości wody pitnej. Powodem jest brak właściwych środków i sprzętu do dystrybucji tej wody.

Dla przykładu – Łódź ma zabezpieczenie w postaci pięciu wozów do dystrybucji wody. W ciągu jednej doby pozwoli to dostarczyć 225 m3 wody, podczas gdy rzeczywiste zapotrzebowanie dla wszystkich mieszkańców wynosi 10 tys. m3 na dobę.

Kontrola wykazała natomiast, że wszystkie sprawdzane obiekty miały odpowiednie zabezpieczenia chroniące je przed dostępem osób trzecich i nieuprawnionych.

NIK wskazuje, że jedną z przyczyn niedociągnięć jest brak jasnych regulacji prawnych, które narzuciłyby odpowiednie standardy i pozwoliłyby tym samym zapewnić funkcjonowanie urządzeń zaopatrzenia w wodę w warunkach kryzysu. Brak aktualizacji dokumentów i nadzoru nad nimi także wynika z braku rozpisanych obowiązków względem poszczególnych podmiotów. Podmioty te miały niejednokrotnie zgłaszać potrzeby związane z poprawą organizacji, jednak dotychczas nic się w tej kwestii miało nie zmienić.

Wskazanie dotyczące tego, który z ministrów odpowiada za zaopatrzenie w wodę w warunkach kryzysowych zawarto dopiero w  ustawie z lipca 2017 r. „Prawo wodne”. 

Źródło: www.kurier.pap.pl