B2B może oznaczać dla pracodawców konieczność zapłaty zaległych podatków
Fiskus walczy z tzw. fikcyjnym samozatrudnieniem, traktując umowy B2B jako unikanie opodatkowania. Zawieranie takich kontraktów z byłymi pracodawcami może oznaczać dla pracodawcy konieczność zapłaty zaległych podatków i składek. A ukarani przedsiębiorcy mogą próbować odzyskać pieniądze na drodze sądowej od pracowników.
Samozatrudnienie to dostępna w polskim prawie, całkowicie legalna forma zarabiania na życie. Wpisująca się doskonale w ideę swobody gospodarczej. Dla wielu to najlepszy sposób działalności zawodowej, np. dla programistów, freelancerów czy managerów, członków zarządów spółek. Dzięki niemu na podstawie umów B2B (business-to-business) mogą oni świadczyć swoje usługi kilku firmom, zleceniodawcom naraz.
Nierzadko jednym z klientów jest były pracodawca obecnego jednoosobowego przedsiębiorcy. Taka forma współpracy opłaca się obu stronom bardziej niż umowa o pracę, bo jedni, zamiast 32-procentowego podatku dochodowego od swoich wynagrodzeń, mogą płacić 19-procentowy podatek liniowy albo od 2 do 17 proc. ryczałtu. Drudzy oszczędzają na niższych składkach ZUS, bo przy kontraktach B2B odpadają im takie kwestie jak: urlopy, ewidencja czasu pracy, ekwiwalent czy nadgodziny, itp.
Organ uznał to za unikanie opodatkowania
Szef Krajowej Administracji Skarbowej w odmowie wydania opinii zabezpieczającej z 12 czerwca 2024 r. (sygn. DKP3.8082.10.2023) uznał taki kontrakt B2B między byłym pracownikiem i pracodawcą za unikanie opodatkowania. Jedna ze spółek spytała wprost, czy może rozwiązać stosunki pracy ze swoimi pracownikami, utworzyć nową spółkę celową i zatrudnić w niej tych pracowników, ale już na kontraktach B2B.
Zgodnie z art. 119a § 1 Ordynacji podatkowej, niedopuszczalnym unikaniem opodatkowania jest podejmowanie czynności skutkującej osiągnięciem korzyści podatkowej sprzecznej z ideą ustawy podatkowej, która to korzyść była co najmniej jednym z głównych celów dokonania tej czynności, a sposób działania był sztuczny.
Szef KAS wskazał, że w opisanym działaniu spółki taką niedopuszczalną korzyścią jest niższe opodatkowanie wynagrodzeń współpracowników. Gdyby pozostali oni na umowach o pracę, po przekroczeniu progu 120 000 zł dochodu spółka jako płatnik byłaby zobowiązana do poboru 32-proc. podatku. A na umowie B2B współpracownicy opodatkowują się sami tylko 19-proc. lub jeszcze niższą stawką podatku.
B2B może oznaczać dla pracodawców konieczność zapłaty zaległych podatków
Co rozstrzygnięcie szefa KAS oznacza dla firm? W przypadku zastosowania art. 119a O.p. (klauzula przeciwko unikaniu opodatkowania) do danej czynności, umowy, kontraktu, nie skutkuje ona osiągnięciem niedopuszczalnej korzyści podatkowej. W konsekwencji to organy określą skutki podatkowe umowy i ustalą je takimi, jakie powinny być, gdyby dokonano czynności „odpowiedniej”. W praktyce organy będą się domagać od pracodawcy zapłaty z odsetkami zaległych podatków, do jakich poboru byłby zobowiązany, gdyby nie zmieniał stosunków pracy na B2B (a więc liczonych od momentu przejścia pracownika na B2B). Z kolei ukarani pracodawcy mogą chcieć dochodzić zwrotu ww. kosztów od swoich współpracowników.
Sami strzelamy sobie w stopę
W komentarzu z 29 lipca 2024 r. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zwrócił uwagę, że konsekwencje takiej polityki nie są korzystne ani dla umawiających się w kontrakcie B2B stron, ani dla samego państwa. Nadmierna ingerencja w swobodę kształtowania stosunków prawnych może godzić w fundament prawa cywilnego, jakim jest swoboda umów. Do tego samozatrudnieni też płacą podatki i odprowadzają składki ZUS.
ZPP alarmuje, że takie podejście organów może uderzyć w część polskich pracodawców i pracowników, szczególnie z branży IT, w której takie formy współpracy już dawno stały się popularne na całym świecie. Trzeba niwelować ogromną przepaść, w jaką wpada pracownik po przekroczeniu progu zarobkowego (zwiększenie opodatkowania PIT z 12 proc. do 32 proc.). Represjonowanie podejmowanych prób przeskoczenia tej przepaści przez wysoko wykwalifikowanych i dobrze opłacanych pracowników, nie pomoże w przyciągnięciu do kraju najlepszych specjalistów ani w zapobieżeniu ich emigracji do państw, które takich represji nie podejmują. ZPP przywołał dane Polskiego Instytutu Ekonomicznego, z których wynika, że na obecną chwilę w Polsce brakuje 147 tys. specjalistów z samej tylko branży IT.
Podsumowanie
Zgodnie z art. 22 § 1 Kodeksu pracy, nawiązując stosunek pracy pracownik zobowiązuje się do wykonywania za wynagrodzeniem określonego rodzaju pracy na rzecz pracodawcy, pod jego kierownictwem, w miejscu i czasie przez niego wskazanym. Na mocy § 1 [1] oraz § 1 [2], zatrudnienie w ww. warunkach jest zatrudnieniem na podstawie stosunku pracy, bez względu na nazwę zawartej przez strony umowy, i nie jest w tych warunkach dopuszczalne zastępowanie umowy o pracę umową cywilnoprawną.
Pomimo słusznych postulatów ZPP, prowadzenie jednoosobowych firm nadal znajduje się pod lupą organów. Pojawiały się nawet propozycje tzw. testów przedsiębiorców, mających na celu sprawdzenie, czy ktoś naprawdę prowadzi działalność gospodarczą, czy tylko wykonuje pracę na rzecz byłego pracodawcy.
Każdorazowo dany przypadek powinien być poddawany indywidualnej ocenie, a przedsiębiorcy mają możliwość obrony przed sądem przed konsekwencjami błędnej kwalifikacji organów. Można bowiem sobie wyobrazić np. sytuację, gdy przedsiębiorca znajduje jednego dużego zleceniodawcę, a wysoka rentowność kontraktu sprawia, że dla jego zachowania zmuszony jest porzucić współpracę z innymi klientami. A gra toczy się nie tylko o zobowiązania w podatkach. Po zaległe składki może też zgłosić się ZUS.