Adam Glapiński zaczepiony na molo w Sopocie, nagranie z rozmowy. Politycy komentują

Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca – politycy opozycji są zgodni, że rady, jakich udzielał prezes NBP na molo w Sopocie podważają zaufanie do banku centralnego. Do rozmowy, w czasie, której Adam Glapiński zdradził plany kierowanej przez niego instytucji doszło, kiedy w Sopocie zaczepiła go działaczka AgroUnii.

Działaczka Agrounii zaczepiła na molo w Sopocie prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego i jego małżonkę. Agrounia udostępniła nagranie tej rozmowy w mediach społecznościowych. Kobieta opisała swoją trudna sytuację życiową i skarżyła się na rosnące w związku z podwyżkami stóp procentowych raty kredytów.

– Weźmie pani teraz urlop cztery miesiące, nie będzie pani płacić – mówił Glapiński, odnosząc się do wakacji kredytowych, które mają niedługo wejść w życie.

Kobieta mówiła, że nie chce, żeby jej pokolenie było “straconym pokoleniem”. – Działam aktywnie w Agrounii i będę działać dla rolników, dla słabszych ludzi – dodała.

– Proszę działać, organizować się, jakieś postulaty. Tak się demokracja dzieje, że różne programy się ścierają – radził jej Adam Glapiński.

Szef NBP na pytania czy “damy radę” i czy “będą zabierać nam mieszkania” odpowiedział: “Nie przesadzajmy. Ja cały czas śledzę, ile kredytów jest niespłaconych. Na razie nie ma wzrostu. Teraz trzeba ten urlop wziąć cztery miesiące, potem w każdym kwartale po jednym miesiącu i stopy będą już niskie. Być może w ostatnim kwartale przyszłego roku będziemy obniżać już stopy procentowe.”

W rozmowę zaangażowała się również małżonka prezesa, która życzyła kobiecie wygranej w totolotka.

Nagranie z udziałem Glapińskiego i porady, których udzielał, komentowali w poniedziałek politycy. Marcin Kierwiński z Koalicji Obywatelskiej powiedział, że “Glapiński zaskakuje”. – Bardziej niż prezesem NBP jest nieudanym stand-uperem, osobą, który mówi to, co mu ślina na język przyniesie – mówił.

Zdaniem posła “cała ta rozmowa jest przykładem z jednej strony niekompetencji, a z drugiej strony buty i arogancji”. – Te dobre rady żony pana prezesa Glapińskiego, żeby kobieta, która zadaje pytanie, poszła wygrać w totka, to jest po prostu zwykły brak kultury. A ludzie naprawdę obawiają się o swoją przyszłość – podkreślił Kierwiński.

Adrian Zandberg z Lewicy ocenił, że “to dosyć spektakularne, żeby konferencje prezesa NBP odbywały się na Facebooku, na molo podczas wakacji”. – Myślę, że inne banki centralne z zadziwieniem mogą patrzeć na to, co wyprawia pan prezes Glapiński – dodał.

– Jeżeli prawdą jest to, że prezes Glapiński chce skończyć z tymi podwyżkami stóp, to byłaby to dobra informacja. Bo to, co pan prezes wyczyniał przez ostatnie miesiące, kiedy brał udział w konkursie, kto podniesie stopy najwyżej i najszybciej w Europie, niespecjalnie przyniosło efekty – stwierdził Zandberg.

– Prezes Glapiński niby jastrząb, a tak naprawdę struś, który chowa głowę w piasek. Ta rada żony prezesa, żeby wygrać w totolotka to jedyna rada, jaką ma w tej sytuacji prezes Glapiński – ocenił Miłosz Motyka z PSL.

Glapińskiego na Twitterze krytykował Tomasz Trela z Lewicy. “Prezesie Glapiński, jak już pojechał pan odpocząć, to proszę odpoczywać, bo każda pana wypowiedź jest coraz bardziej szkodliwa i kompromitująca. Proszę kupić gofra i przestać gwiazdorzyć” – zaapelował.