Inflacja w Turcji sięgnęła 70 procent.

Inflacja w Turcji sięga szczytów. Ziemniaki podrożały o 300 procent, drób o 120 procent, chleb o 85 procent, pomidory o 150 procent. – Inflacja w Turcji osiągnęła 70 procent według oficjalnych danych, ale dane, które podają niezależni ekonomiści tureccy mówią wyraźnie o 142 procentach – mówi ekonomista profesor Marian Noga.

Jeżeli ktoś ma jakieś oszczędności, próbuje je zainwestować na przykład w nieruchomości – przez to znalezienie w kraju mieszkania, do zakupu czy nawet wynajmu, graniczy z cudem.

Każde wyjście do sklepu oznacza nieprzyjemną niespodziankę. – Dla Turków to jest bardzo ciężki czas i niestety nie stać ich na nic teraz – podkreśla Umit Turanli, który od kilku lat mieszka i pracuje w Polsce, ale cała jego rodzina została w Turcji. Często odwiedza bliskich i wie z pierwszej ręki, jak drogie stało się ich życie.

– Tyle kosztuje paliwo w Turcji: olej napędowy ponad 24 liry, benzyna 25 lir. W porównaniu z ubiegłym rokiem litr kosztował od 7 do 9 lir. To wzrost o 300 nawet 400 procent. Wszyscy narzekają na te podwyżki, ale nie mamy na nie wpływu, musimy się z tym pogodzić – mówi Tuncay Kulunk.

Siostra Umita w jednym ze sklepów spożywczych pokazała ceny oleju spożywczego – obecnie kosztują od 154 lir do nawet 176 lir, a zaledwie miesiąc temu ten sam produkt był o 70 lir tańszy.

– Lira turecka zaczęła się osłabiać w stosunku do dolara i w ciągu roku osłabiła się o 87 procent. Jeżeli chodzi o inne kraje, osłabianie walut jest w granicach między 1 a 5 procent – wyjaśnia profesor Marian Noga.

Jeżeli ktoś ma jeszcze jakieś oszczędności, to próbuje szybko je zainwestować na przykład w nieruchomości. A przez to znalezienie w Turcji mieszkania do zakupu czy nawet wynajmu, graniczy z cudem.

– Mam mieszkanie w Stambule, które kosztowało mniej więcej milion lirów. Teraz to mieszkanie kosztuje 2,5 miliona. Ja jestem w szoku. W ciągu roku kosztuje dwa razy więcej. Nigdzie czegoś takiego jeszcze nie widziałem – przyznaje Umit Turanli. Szukając lepszego życia, młodzi ludzie coraz częściej decydują się na wyjazd z kraju. – Ci, którzy mają możliwość, uciekają z Turcji do Niemiec, Bułgarii czy Azerbejdżanu – dodaje.

– To jest niespotykane w Turcji od 30 lat – przyznaje profesor Marian Noga. – Oznacza to, że turecki “Kowalski” jest w bardzo trudnej sytuacji – dodaje.

W efekcie pojawia pytanie, czy Turcja, tak chętnie wybierana przez polskich turystów, nadal jest atrakcyjna cenowo. – Jedna trzecia turystów biur podróży rezerwuje Turcję. Zwykle tak było, ponieważ to są rezerwacje dokonywane z dużym wyprzedzeniem – mówi Jarosław Kałucki z travelplanet.pl.

W marcu do Turcji można było polecieć za niewiele ponad 2 tysiące złotych, teraz z każdym tygodniem cena rośnie. – Na początku maja rezerwowano za 2500 złotych, a teraz to jest około 2600 złotych za osobę. Jeżeli ktoś chce podjąć decyzję o wakacjach w Turcji, powinien ją podjąć w miarę szybko – dodaje Jarosław Kałucki.

Turyści wybierający się na urlop do Turcji muszą w swoim wakacyjnym budżecie uwzględnić wzrost cen w tym kraju – wzrost najszybszy od dwóch dekad.