ŚwiatŻona ofiary katastrofy historycznego bombowca opowiada o tragedii

Żona ofiary katastrofy historycznego bombowca opowiada o tragedii

Co najmniej siedem osób zginęło w katastrofie bombowca B-17 z czasów drugiej wojny światowej. Czterosilnikowy amerykański bombowiec, nazywany “latająca fortecą”, uderzył w budynek serwisowy na międzynarodowym lotnisku Bradley w Stanach Zjednoczonych. Żona jednej z ofiar opowiada o tym, jak tragiczny lot wyglądał z dołu.

Żona ofiary katastrofy historycznego bombowca opowiada o tragedii

Widziałam, jak samolot zbliża się do pasa startowego, a potem leci coraz niżej nad niewielkim hangarem. Miałam wtedy naprawdę złe przeczucia. Coś ścisnęło mój żołądek. Wyczułam, że samolot się rozbije. Byłam tego pewna - opowiada Debra Riddell.

Świadkowie relacjonowali, że z jednego silnika wydobywał się dym. Potem widzieli, jak samolot próbował awaryjnie wylądować. Usłyszeli głośny huk i zobaczyli wzbijający się słup dymu.

Byłam oszołomiona. Nie mogłam uwierzyć, w to, co się stało. To było nierzeczywiste. Krzyczałam. Płakałam. Znalazłam się na zewnątrz budynku. Usiadłam i po prostu trzęsłam się i płakałam - relacjonowała Debra.

Jej mąż, Robert Riddell, z zawodu był analitykiem, prywatnie pasjonował się militariami i historią drugiej wojny światowej. Wielokrotnie odwiedzał historyczne miejsca, m.in. Pearl Harbor. Zginął w wieku 59-lat.

Wybrane dla Ciebie