Zmiana ceny w trakcie tankowania. Paliwowy roller coaster okiem oszukanego kierowcy

Taka sytuacja: sięgamy po końcówkę dystrybutora, umieszczamy ją gdzie trzeba, naciskamy “spust”, paliwo płynie… I nagle przestaje. Czyżby zabrakło go na stacji?

Nie, to przerwa techniczna związana z doraźną zmianą ceny, o czym zaświadcza rzut oka na tak zwany pylon: z 6,40 zrobiło się 6,50. “O nie, to w takim razie nie lejemy więcej” – postanawiamy, odwieszamy wąż, zamykamy wlew, maszerujemy do kasy, płacimy, rzucamy pro forma okiem na paragon i okazuje się, że zapłaciliśmy… 6,50 za litr. Choć przecież nie tankowaliśmy już, odkąd zdrożało!

Taka niespodzianka spotkała w ostatnich tygodniach z pewnością niejednego kierowcę. O “szczęściu” mogą mówić ci, którzy tuż przed podwyżką nie zatankowali pod korek…