Zaczynają pojawiać się mikroogniska zakażeń.

Zaczynają pojawiać się mikroogniska zakażeń, „zwiastuny”, które były widoczne przed poprzednią falą – powiedział specjalista ds. chorób zakaźnych prof. Miłosz Parczewski. Zaznaczył, że lekarze często dziś obserwują ciężki przebieg COVID-19 u ok. 40-letnich pacjentów.

– Osoby niezaszczepione mają typowy przebieg choroby. Pamiętajmy, że w szpitalu oglądamy wierzchołek góry lodowej – przebieg średnio ciężki i ciężki. Przypadki łagodne są leczone przez lekarzy rodzinnych – powiedział lekarz naczelny ds. COVID-19 w szpitalu wojewódzkim w Szczecinie prof. Miłosz Parczewski.

Zaznaczył, że przebieg choroby u tych osób nie różni się znacznie od tego, który lekarze obserwowali we wcześniejszych falach pandemii koronawirusa – najważniejszym wskazaniem do hospitalizacji jest zapalenie płuc i niewydolność oddechowa. Nie pojawiają się natomiast zaburzenia słuchu, mniej osób niż wcześniej traci też smak.

– Mamy natomiast przypadki ciężkiego przebiegu COVID-19, ciężkie zapalenia płuc, często u osób stosunkowo młodych, czterdziestokilkulatków. Rzeczywiście populacja osób chorujących obniżyła swój wiek – wskazał lekarz.

Przyznał, że pojawiły się w szpitalu osoby zaszczepione, które zachorowały na COVID-19, były to jednak pojedyncze przypadki. – U większości osób zaszczepionych, które konsultujemy, choroba ma przebieg łagodny i pacjent wraca do domu – powiedział prof. Parczewski.

Zaznaczył, że przypadki zachorowań po szczepieniu należy rozpatrywać w kontekście ok. 80-85-procentowej skuteczności szczepień wobec wariantu Delta.

– Najważniejsze, że szczepienia w większości przypadków absolutnie zapobiegają ciężkiemu przebiegowi. Nie odnotowaliśmy do tej pory zgonów osób zaszczepionych przeciw COVID-19 – powiedział lekarz.

Odnosząc się do zwiększania się liczby pacjentów w szpitalu w ostatnich tygodniach prof. Parczewski wskazał, że nadal mowa jest o „statystyce małych liczb”.

– Widzimy natomiast, że zaczynają się pojawiać „zwiastuny”, które pojawiały się także przed poprzednią falą – mikroogniska, czyli niepowiązane epidemiologicznie zachorowania kilku osób z jednego ogniska, najczęściej to zachorowania rodzinne lub w okolicach rodziny – zaznaczył lekarz zakaźnik. 

Dodał, że sprawdzają się przewidywania lekarzy dotyczące wzrasta liczba z końcem lata.