Zabił kolegę siekierą, a potem mieszkał z jego zwłokami. Ruszył proces w sprawie morderstwa w Poznaniu.

W Sądzie Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces Przemysława H., który oskarżony jest o dokonanie zabójstwa na swoim koledze. Do zbrodni doszło w jednym z mieszkań na Wildzie w Poznaniu. Mężczyzna przez kilka tygodni mieszkał z ciałem zabitego Roberta K.

Przemysław H. i Rober K. znali się od 2018 roku. Jak zeznał oskarżony, poznali się w parku i „pili razem piwo”. Robert K. prosił znajomego, by mógł się u niego zatrzymać „na kilka dni, zanim sobie coś znajdzie”. Potem, jak zeznał oskarżony, między znajomymi miało dochodzić do awantur między mężczyznami, a Robert K. miał zastraszać i terroryzować Przemysława H.

Do zbrodni doszło w połowie listopada 2020 roku. Jak zeznał oskarżony, Robert K. przyszedł do jego mieszkania pijany i „jakby pod wpływem narkotyków”. W ręce miał siekierę, którą wymachiwał w kierunku oskarżonego domagając się, by ten go wpuścił do środka i grożąc mu śmiercią. Przemysław H. przekazał, że zachowanie kolegi było dla niego dziwne, nerwowe i niezrozumiałe.

Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu Przemysław H. twierdził, że próbował wyjść z mieszkania, ale znajomy mu na to nie pozwalał – kazał usiąść w fotelu w jednym z pokoi i cały czas groził mu siekierą.

W pewnym momencie Robert K. odłożył siekierę, by się napić piwa i zapalić papierosa. Oskarżony powiedział, że działając pod wpływem stresu chwycił siekierę i uderzył kolegę w głowę. Kolega sprawiał wrażenie, jakby chciał ruszyć w jego kierunku, dlatego zadał także drugi cios, po którym Robert. K. uderzył głową w ścianę i upadł na ziemię.

Przemysław H. przyznał, że nie pamięta czy uderzył ostrzem czy obuchem. Po wszystkim wyszedł z mieszkania bez sprawdzenia, czy znajomy żyje. Gdy wrócił stwierdził, że nie daje on oznak życia.

Ciało kolegi zaciągnął do łazienki, natomiast siekierę zawinął w kołdrę i wyrzucił do kosza na śmieci. Do czasu odkrycia zwłok przez służby, czyli ok. 3 tygodnie, nie korzystał z łazienki, mył się w kuchni.

Po odkryciu zwłok w znacznym stanie rozkładu policja aresztowała Przemysława H., który przyznał się do winy. Dziś w sądzie przeprosił rodzinę Roberta K. Na sali rozpraw obecne były siostry ofiary.

Jedna z nich widziała brata w dniu śmierci. Jej zdaniem nie był pijany i nigdy nie brał narkotyków. Zażywał jedynie silne leki przeciwbólowe z uwagi na migreny. W dniu śmierci przyszedł do ojca po siekierę tłumacząc, że musi porąbać stare meble. Przyznała także, że brat miał problemy z alkoholem.