Prezydent elekt twierdzi, że działania takich miast nie tylko są sprzeczne z polityką federalną, ale również pozostawia kryminalistów wyjętych spod prawa, a ich ofiarami padają niewinni ludzie.
W miastach-sanktuariach nie ma usankcjonowanej współpracy między policją a władzami imigracyjnymi. Funkcjonariusze nie mają prawa pytać zatrzymanej osoby o jej status imigracyjny, ani jej aresztować tylko z powodu braku legalnych dokumentów.