Sojusznicy Ukrainy sceptyczni wobec amerykańskiego planu pokoju. "Propozycja wymaga dalszych prac"
Narasta napięcie wokół przedstawionego przez USA projektu zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej. Choć Waszyngton naciska na szybkie przyjęcie porozumienia, europejscy i azjatyccy partnerzy Kijowa podchodzą do planu z ostrożnością – a w niektórych punktach z wyraźnym niepokojem.
Wspólne oświadczenie opublikowane po sobotnich obradach G20 w Republice Południowej Afryki, podpisane przez liderów m.in. Francji, Niemiec, Kanady, Japonii, Włoch, Hiszpanii, Norwegii i Finlandii, jasno wskazuje, że dokument przekazany przez USA nie gwarantuje dziś sprawiedliwego i stabilnego pokoju.
Granice, armia i bezpieczeństwo – główne punkty sporne
Sygnatariusze podkreślili, że choć niektóre elementy planu są krokiem w stronę deeskalacji, inne budzą poważne obawy. W szczególności chodzi o:
• zmianę granic Ukrainy – niezgodną z zasadą nienaruszalności terytoriów państwowych,
• proponowane ograniczenia liczebności armii ukraińskiej, które – zdaniem sojuszników – mogłyby osłabić obronność kraju i narazić go na przyszłe ataki,
• zamrożenie linii frontu, de facto sankcjonujące rosyjską okupację dużych obszarów Ukrainy.
Plan USA przewiduje m.in. wycofanie wojsk ukraińskich z części Donbasu, uznanie rosyjskiej kontroli nad Krymem i Ługańskiem oraz zamrożenie sytuacji w obwodach chersońskim i zaporoskim. Ponadto liczba żołnierzy ukraińskich miałaby zostać ograniczona do 600 tysięcy, a myśliwce sojusznicze stacjonowałyby nie na Ukrainie, lecz w Polsce.
Zgodnie z dokumentem Rosja otrzymałaby możliwość powrotu do światowej gospodarki – włącznie z potencjalnym ponownym przyjęciem do G7.
Waszyngton naciska, Zełenski ostrzega
Prezydent USA Donald Trump dał Ukrainie czas do 27 listopada, by zaakceptowała plan. Tymczasem Wołodymyr Zełenski w piątkowym wystąpieniu ostrzegł, że kraj stoi przed "jednym z najtrudniejszych momentów w swojej historii".
– Możemy stanąć przed dramatycznym wyborem: utrata godności albo ryzyko utraty strategicznego partnera – stwierdził Zełenski, dodając, że Ukraina będzie prowadzić z USA "konstruktywny dialog", ale nie kosztem własnego bezpieczeństwa.
Prezydent zapowiedział również, że nadchodzącym negocjacjom przewodzić będzie szef kancelarii Andrij Jermak. – Nasi przedstawiciele wiedzą, jak bronić interesów narodowych Ukrainy i jak zapobiec kolejnej rosyjskiej inwazji – podkreślił.
W Genewie ruszają rozmowy wywiadów
W niedzielę w Genewie mają spotkać się przedstawiciele służb bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, USA i Ukrainy. Temat: dalsza przyszłość planu pokojowego oraz skoordynowane stanowisko sojuszników.
Tymczasem Kreml sygnalizuje gotowość do "elastyczności", ale jednocześnie zapowiada możliwość dalszej wojny. Rosyjskie wojska mimo dużych strat powoli posuwają się naprzód w południowo-wschodniej Ukrainie.
Niepewność przed kluczowym terminem
Ukraina pozostaje całkowicie zależna od amerykańskiego wsparcia wojskowego, w tym systemów obrony powietrznej i danych wywiadowczych. Ewentualne odrzucenie planu USA przez Kijów może mieć poważne konsekwencje dla jego zdolności obronnych.
Jedno jest pewne: narzucony przez Waszyngton harmonogram sprawia, że najbliższe dni będą dla Ukrainy i jej sojuszników kluczowe – zarówno politycznie, jak i militarnie.