Śmiertelnie niebezpieczne przejście dla pieszych. “Czy jeszcze ktoś musi zginąć, żeby coś z tym zrobili?”
– Musimy korzystać z przejścia dla pieszych, na którym co rusz dochodzi do wypadków i niebezpiecznych zdarzeń – alarmują mieszkańcy Sławutówka. Od lat domagają się ustawienia sygnalizacji świetlnej. Ale urzędnicy, nawet po ostatnim śmiertelnym wypadku przekonują, że miejsce jest bezpieczne.
Bez śladów hamowania
Pani Maria zginęła zaledwie trzysta metrów od własnego domu. Kobieta, jak niemal każdego dnia, wracała rano z zakupami ze sklepu. Przechodziła przez przejście dla pieszych.
– Przybiegłam i zobaczyłam, że ciocia tam leży. Była cała we krwi, reanimowali ją. Niestety nie udało się jej uratować – opowiada Marta Chrostowska.
Siła uderzenia była bardzo duża.
– Wszędzie były porozrzucane rzeczy. Buty leżały gdzie indziej, torba gdzie indziej. To musiało być mocne uderzenie – zauważa Chrostowska.
Prośby mieszkańców
Niebezpieczne przejście dla pieszych znajduje się w Sławutówku, na ruchliwej drodze wojewódzkiej, prowadzącej z Gdyni do Pucka. Rodzina, sąsiedzi i znajomi pani Marii od wielu lat alarmują, że boją się korzystać z tego przejścia drogowego. Nagminnie dochodzi tutaj do wypadków, o czym świadczą amatorskie nagrania i zdjęcie zamieszczone w sieci.
Droga należy do Zarządu Dróg Wojewódzkich w Gdańsku. Pomimo wielu apeli i próśb mieszkańców, zgłaszanych od lat wprowadzono tam jedynie ograniczenie prędkości do 70 kilometrów na godzinę. Nie zmieniło to nic, nawet po wypadku, w którym zginęła pani Maria.
Zdaniem dyrektora ZGW problem leży jedynie po stronie kierowców. Zdaniem mieszkańców, przejście drogowe znajduje się w bardzo niefortunnym miejscu, gdzie ukształtowanie terenu, przydrożne reklamy oraz roślinność znacznie ograniczają widoczność.
„Nic się nie poprawia”
Mieszkańcy Sławutówka wiele razy zgłaszali urzędnikom problem przede wszystkim z widocznością w okolicy przejścia dla pieszych. Wysokie krzewy, rosnące przy drodze zostały wycięte jednak dopiero wtedy, kiedy było wiadomo, że przyjedziemy z kamerą.
Na skrzyżowaniu od wypadku nie zmieniło się nic, zarząd dróg, po audycie wydał jedynie sugestię, aby ograniczyć prędkość do 50 kilometrów na godzinę, ale wniosek o postawienie w tym miejscu fotoradaru pojawił się dopiero po naszej wizycie. Do tej pory, pomimo tego, że kierowcy nagminnie przekraczali tam prędkość, policja nie patrolowała okolicy przejścia dla pieszych twierdząc, że nie pozwala na to ukształtowanie terenu.
– Jesteśmy źli, bo nic się nie poprawia. Jest nam przykro, bo tu żyjemy, jesteśmy na co dzień z tym problemem. Śmierć naszej sąsiadki nie może przejść bez echa, społeczność wsi się bardzo zjednoczyła, jesteśmy w tej sprawie wielką rodziną – zaznacza Agnieszka Krepel, mieszkanka Sławutówka.
Za kilka miesięcy rozpocznie się sezon turystyczny. To oznacza, że ruch w Sławutówku zwiększy się kilkukrotnie. Mieszkańcy liczą na to, że do tego czasu na przejściu pojawi się sygnalizacja świetlna lub fotoradar.
– Jak przechodzę przez pasy, to non stop widzę żonę. Czy jeszcze ktoś musi zginąć żeby coś z tym zrobili? – zastanawia się Stefan Marceyon, mąż zmarłej na przejściu pani Marii.