Rosja na gospodarczym rozdrożu – niepokój rośnie, a wojna dominuje nad inwestycjami
Mimo że Międzynarodowe Forum Ekonomiczne w Petersburgu miało być pokazem siły i stabilności rosyjskiej gospodarki, rzeczywistość okazała się bardziej złożona. Atmosfera była daleka od triumfalizmu – dominowało napięcie, niepewność i wiele niewypowiedzianych pytań. Choć oficjalnie mówiono o inwestycjach i wzroście, w kuluarach debatowano głównie o wojnie, sankcjach i niepewnej przyszłości.
Gospodarka pod ciężarem wojny
Wystąpienie prezydenta Władimira Putina, choć rozpoczęte od tematyki gospodarczej, szybko przeniosło się w rejony militarnych ambicji. W słowach: "Gdzie stawia stopę rosyjskiego żołnierza, tam jest nasza ziemia" – więcej było propagandowego przekazu niż zachęty do inwestowania. Trudno wyobrazić sobie bardziej odstraszający komunikat dla zagranicznych firm szukających stabilnego klimatu gospodarczego.
W rzeczywistości rosyjska gospodarka – mimo formalnych wskaźników wzrostu – opiera się dziś niemal wyłącznie na wydatkach związanych z wojną. Jak przyznają sami rosyjscy urzędnicy, ten wzrost jest nie do utrzymania. Minister gospodarki Maksim Reszetnikow ostrzegł wprost, że kraj balansuje "na krawędzi recesji", a prezeska banku centralnego Elwira Nabiullina dodała, że dostępne zasoby zostały już w dużej mierze "wyczerpane".
Sankcje i izolacja
Forum, które jeszcze kilka lat temu gościło czołowych liderów świata biznesu, dziś świeci pustkami. Tysiące międzynarodowych sankcji, nałożonych po inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku, sprawiły, że wiele zachodnich firm opuściło kraj. Dziś ich powrót wydaje się mało realny.
Oficjalni przedstawiciele Rosji – jak Kirył Dmitriew, wysłannik Kremla ds. inwestycji zagranicznych – próbują jednak utrzymywać pozory otwartości. Twierdzą, że amerykańskie firmy "chciałyby wrócić" i liczą na złagodzenie sankcji po ewentualnym zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach.
Ale nawet jeśli część amerykańskich przedsiębiorców byłaby zainteresowana ponownym wejściem na rynek rosyjski, obecne warunki – od nieprzewidywalnej polityki po realne ryzyko dla reputacji – skutecznie ich powstrzymują.
Zachód wstrzemięźliwy, ale uważny
Robert Agee, prezes Amerykańskiej Izby Handlowej w Rosji, nie ukrywał, że firmy z USA "potrzebują zakończenia konfliktu", zanim będą mogły rozważać inwestycje w Rosji. Dodał, że jego organizacja przekazała amerykańskiej administracji analizę wpływu sankcji – głównie w kontekście strat po stronie amerykańskiego biznesu. Ale nie ma złudzeń: dopóki trwa wojna, powrotu do normalności nie będzie.
Gospodarczy cień długiej wojny
Choć prezydent Putin starał się przekonać uczestników forum, że wszystko jest pod kontrolą – parafrazując Marka Twaina i mówiąc, że "pogłoski o śmierci rosyjskiej gospodarki są mocno przesadzone" – sygnały płynące od jego ministrów i doradców sugerują coś zupełnie innego.
Po ponad trzech latach wojny, inflacji, rosnących stóp procentowych i rosnącej presji społecznej, Rosja wchodzi w etap, w którym problemy gospodarcze nie dają się już przykryć propagandą. Coraz częściej mówi się o stagnacji, odpływie kapitału i drenażu kadr.
Podsumowanie: ambicje kontra rzeczywistość
Petersburskie forum pokazało, że Rosja stoi w rozkroku: z jednej strony próbuje przyciągać inwestorów, z drugiej – eskaluje konflikt, który ją izoluje. Deklaracje Kremla są sprzeczne: gospodarczy rozwój jest deklarowany celem, ale faktycznym priorytetem pozostaje wygrana wojna z Ukrainą.
Rosyjski rząd coraz mocniej odczuwa skutki tej strategicznej schizofrenii. A z każdym kolejnym miesiącem wojny – cena, którą płaci rosyjskie społeczeństwo i gospodarka – staje się coraz wyższa.