Puma w cieniu Lipska. Niemcy przeczesują lasy w poszukiwaniu tajemniczego drapieżnika
To miało być spokojne lato nad jeziorem Geiseltalsee. Tymczasem mieszkańcy niemieckiego Braunsbedra z niepokojem patrzą w stronę drzew i krzaków. Od kilku dni okolice Lipska żyją w cieniu jednej sprawy: po okolicy grasuje dziki kot, który – jak przypuszczają eksperci – może być pumą. Nikt nie wie, skąd się wziął. Wiadomo tylko jedno – jest duży, szybki i nie należy go lekceważyć.
Zwierzę po raz pierwszy zauważono w piątek, gdy przecięło drogę w jednej z dzielnic Braunsbedra, miasteczka położonego w powiecie Saalekreis, w Saksonii-Anhalt. Dwa dni później pojawiły się kolejne zgłoszenia i nagrania – tym razem już nie tylko relacje świadków, ale konkretne wideo. W mediach społecznościowych krąży film z nadbrzeża jeziora Geiseltalsee, na którym wyraźnie widać kota o piaskowej sierści i smukłej sylwetce.
Władze powiatu Saalekreis nie pozostawiły wątpliwości – nagrania są autentyczne. Jak przekazała Sabina Faulstich, przedstawicielka lokalnych władz, specjaliści oceniają z 80-procentową pewnością, że mają do czynienia z pumą. W związku z tym na miejsce wysłano trzy zespoły tropiące, wyposażone w drony. Cel: zlokalizować drapieżnika i bezpiecznie przetransportować go do ogrodu zoologicznego.
Ale tu zaczynają się kolejne pytania. Skąd puma wzięła się w tej okolicy? W promieniu kilkudziesięciu kilometrów nie ma żadnego zoo, które zgłosiłoby ucieczkę tego typu zwierzęcia. Nikt z legalnych hodowców dzikich kotów nie informował o zaginięciu. Czy to oznacza, że puma została wypuszczona? Czy ktoś nielegalnie ją przetrzymywał?
Służby nie wykluczają żadnej wersji wydarzeń. Jedno jest pewne – obecność dużego drapieżnika w środowisku, gdzie nie występuje naturalnie, budzi uzasadniony niepokój. Dlatego lokalne władze apelują o ostrożność, unikanie spacerów po zalesionych terenach i zgłaszanie każdego podejrzanego ruchu.
Choć na razie nie doszło do żadnego ataku, sytuacja przypomina, że dzikie zwierzęta, nawet jeśli wychowane przez człowieka, pozostają nieprzewidywalne. Zwłaszcza gdy są głodne, zdezorientowane lub przestraszone.
Czy poszukiwana puma zostanie schwytana, zanim wydarzy się coś groźniejszego? Jak długo jeszcze mieszkańcy będą musieli żyć w niepewności? I kto odpowiada za pojawienie się takiego zwierzęcia w pobliżu popularnych terenów rekreacyjnych?
Dla wielu to tylko egzotyczna ciekawostka, ale dla mieszkańców regionu – bardzo realne zagrożenie. Aż chciałoby się zapytać: czy Europa jest gotowa na dzikiego kota na własnym podwórku?