Polska płaci kary za dalsze istnienie Izby Dyscyplinarnej.

Ruszył licznik kar dla Polski za funkcjonowanie Izby Dyscyplinarnej – od środy (03.11) to już dwa miliony euro. W partii rządzącej słychać, że “likwidacja będzie”, ale nie dlatego że TSUE tego chce. Jeszcze przed postanowieniem europejskiego Trybunału zapowiadał to Jarosław Kaczyński dodając, że zmiany będą głębsze. Tymczasem o szczegółach czy terminach na razie mowy nie ma.

– Ja nie sądzę, że to teraz ma jakiekolwiek znaczenie. Obecnie na wokandzie jest bardzo mało spraw. A już spraw sędziów – to zupełnie pojedyncze – poinformował Piotr Falkowski, rzecznik Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.

– Przedmiot sporu zniknie, chociaż nie zniknie istota sporu. Bo niestety jestem przeświadczony o tym, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej nadal będzie próbował zawłaszczać kompetencje, których nie posiada. A my nadal będziemy stali na stanowisku zgodnym z traktatami, że wymiar sprawiedliwości nie podlega regulacjom unijnym – podkreślił Radosław Fogiel, wicerzecznik PiS.

– To jest metoda działania PiS-u – wykorzystując punkt zaczepienia, jakim jest likwidacja Izby Dyscyplinarnej, bo takie są nasze ustalenia rządu z Komisją Europejską, z całą pewnością Kaczyński wykona próbę zniszczenia i podporządkowania sobie wymiaru sprawiedliwości wykorzystując ten punkt zaczepienia, jakim jest likwidacja Izby Dyscyplinarnej – uważa Adam Szłapka z Koalicji Obywatelskiej.

– Wydaje mi się, że instytucje Unii Europejskiej nie odpuszczą. Dlatego, że to będzie rzekoma likwidacja Izby Dyscyplinarnej. Rzeczywiście, Izba Dyscyplinarna tak nazywana przestanie istnieć. Natomiast w Sądzie Najwyższym będą istniały już tylko neo-izby i będą w nim orzekali tylko neo-sędziowie – zauważa dr hab. Anna Rakowska-Trela, konstytucjonalistka z Uniwersytetu Łódzkiego.