Zwierzę uwięzione było 1,5 metra pod ziemią. Miejsca było tak mało, że suczka nie była w stanie się tam obrócić. Mieszkańcy mówią, że szczekanie psa słychać było od tygodnia, ale każdy myślał, że ktoś z sąsiadów ma nowego. Dopiero po kilku dniach ktoś zwrócił uwagę na skowyt dobiegający z kanału burzowego.
Pies po uwolnieniu przez strażaków był mocno wycieńczony i odwodniony. Trafił pod opiekę Fundacji „Na Pomoc Zwierzętom”.