“Mieliśmy z Syrią to, co Wy macie z Ukrainą” – czy pomoc dla uchodźców zbliży Polaków z Jordańczykami?

„My widzimy w Was samych nas, to co my robiliśmy” – takimi słowami jordańska przewodniczka mówi nam o przyjęciu uchodźców syryjskich do Jordanii. Porównania do dzisiejszej sytuacji Polski i Ukrainy są nieuniknione, jednak nie da się ukryć, że jedno z najbiedniejszych państw arabskich było i nadal jest w trudniejszej sytuacji gospodarczej niż członek Unii Europejskiej, gdy tuż za jego granicą zaczęły spadać bomby. Mimo trudnej codzienności Jordańczycy nie wahają się przed udzielaniem pomocy uciekającym przed wojną sąsiadom. Czy otwartość serc jest czynnikiem wspólnym dla Jordanii i Polski?

Według oficjalnych danych UNHCR od czasu wybuchu Arabskiej Wiosny do Jordanii uciekło ponad 760 tysięcy Syryjczyków, z których ok. 83% żyje obecnie poza obozami dla uchodźców. Wiadomo jednak, że liczby te są mocno zaniżone, bo dotyczą jedynie osób zarejestrowanych jako osoby szukające schronienia. Zdaniem lokalnych władz i szacunków organizacji międzynarodowych, do Jordanii przybyło ok. 1,3 mln uciekających przed wojną sąsiadów. Jednocześnie od kilkudziesięciu lat na terytorium Jordanii przebywają także ponad dwa miliony Palestyńczyków, choć wielu z nich nigdy nie było w Palestynie, a status uchodźcy dziedziczy po ojcach.

Z danych UNHCR 2021 Global Trends Report opublikowanych w czerwcu 2022 roku wynika, że Jordania jest na drugim miejscu (po Libanie) pod względem największej liczby uchodźców na mieszkańca. Wynosi on 1 na 14. Mimo to Jordańczycy uważają, że należy pomagać, a zachowanie Polaków wobec Ukraińców porównują do tego, co sami robili od 2011 roku.

„My mieliśmy z Syrią, co wy macie teraz z Ukrainą” – mówi nam Amina, przewodniczka w Jordanii – „to jest ten sam język, ta sama kultura, ta sama religia, więc oni nie są obcy dla nas. Przyjęcie ich nie było dla nas problemem. Oni nie czuli się u nas obco i my nie czuliśmy, że oni są dla nas obcy” – dodaje.

Nie da się ukryć, że otwartość Jordańczyków jest jedną z ich głównych cech. Będąc w tym państwie na każdym kroku da się odczuć przyjazne nastawienie – zarówno do turystów, jak i między sobą. Czasem aż trudno uwierzyć, że w kraju pozbawionym naturalnych surowców i mającym problemy z wodą, w mieszkańcach pozostaje tyle uprzejmości i tolerancji dla przyjezdnych. Turyści zdecydowanie odczuwają tu różnicę w podejściu w porównaniu do innych państw arabskich. Jordańczycy nie mają problemu z inną kulturą, religią czy tradycjami. W ten sam sposób w większości podchodzą także do uchodźców.

Podobnie jak Polska w stosunku do Ukrainy, Jordania po wybuchu wojny w Syrii i przy pierwszych, największych migracjach uchodźców, otworzyła swoje granice, by ułatwić ucieczkę z ogarniętego konfliktem państwa. Udostępniono tymczasowe, nowe przejścia, które z czasem zostały zamknięte, gdy fale napływu Syryjczyków były coraz mniejsze. Zachowanie porównywane jest do sytuacji polsko-ukraińskiej. Jordańczycy sami przyznają, że patrząc na Polaków widzą siebie i to, co robili w 2011 roku dla swoich sąsiadów. Oni także pomagali syryjskim rodzinom przyjmując ich pod swój dach, udostępniając przestrzeń, pomagając zdobyć pracę.

Mimo upływu lat oraz trudnej sytuacji gospodarczej, szczególnie po pandemii, która mocno wpłynęła na turystykę będącą jednym z głównych źródeł pracy i dochodów mieszkańców, Jordańczycy wiedzą, że braciom trzeba pomóc. Syryjczycy w większości zasymilowali się i starają się prowadzić życie na własną rękę – podobnie jak Ukraińcy w Polsce. Nie tylko miejscowi, ale także turyści nie zauważają tak ogromnej liczby uchodźców. Przyjezdni często nie są świadomi, że kierowca taksówki, którą jechali, piekarz, którego pieczywo jedli czy też sprzedawca, który ich obsługiwał to osoba z przyznanym azylem.

Czy to oznacza, że nie ma zastrzeżeń i wątpliwości? Oczywiście, że są, szczególnie w czasach kryzysu. Podobnie jak obecnie w Polsce, także w Jordanii napływ osiedlających się w państwie uchodźców miał wpływ m. in. na rynek nieruchomości, a tym samym na wzrost cen najmu czy też rynek pracy, zwłaszcza gdy w czasie pandemii branża turystyczna nie mogła działać i wielu Jordańczyków znalazło się w trudnej sytuacji finansowej. To przyczynia się z kolei do negatywnych głosów w stosunku do polityki azylowej w państwie. Jordańczycy pomagają jednak dalej i to już od 11 lat. Być może jest to dobry przykład dla Polaków, którzy z falą uchodźców zetknęli się dopiero kilka miesięcy temu i muszą się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości.

Pod względem reakcji społecznej Polska może spoglądać na doświadczenie Jordanii. Co więcej, można odnieść wrażenie, że w niektórych aspektach więcej tożsamych sytuacji łączy oba narody niż np. Polskę i Niemcy czy Szwecję, które od lat prowadzą otwartą politykę migracyjną, jednak w czasach współczesnych nie spotkały się one z tak nagłą koniecznością reakcji jak państwa, których sąsiad jest atakowany. Zarówno Polska jak i Jordania musiały w kilka godzin otworzyć swoje granice dla uciekających przed wojną osób, co wymagało także szybkiej reakcji społeczeństwa – a ten egzamin także Polacy zdali na szóstkę.

Czy Jordania otrzymuje pomoc z zewnątrz? Pytamy o to Aminę.

„Jordania dostaje pomoc finansową na uchodźców do dzisiaj, ale należy podkreślić, że sama także od początku bardzo dużo daje, dlatego ta pomoc dla Syryjczyków jest finansowana jakby z dwóch stron – zewnętrzną i przez samą Jordanię” – wyjaśnia przewodniczka w rozmowie z portalem ipolska24.pl

Dodaje także, że pieniądze płyną zarówno od krajów arabskich jak i Stanów Zjednoczonych i Europy.

W ostatnich latach Polacy coraz chętniej latają do Jordanii w celach turystycznych, co także zachęca linie lotnicze do rozwijania siatki połączeń w tym kierunku. Obecnie do Ammanu można polecieć z kilku polskich miast.

Być może podobieństwo społeczne, mimo różnic kulturowych i historycznych, które ukazuje się w kontekście niesienia pomocy uchodźcom będzie czynnikiem, który zbliży oba narody. Jordańczycy przyznają, że przyglądają się temu, jak Polska zachowuje się w stosunku do Ukrainy doskonale rozumiejąc sytuację. Kibicują Polakom zdając sobie sprawę z tego, jak wiele wymaga to pracy i poświęcenia, a turystów przylatujących do Jordanii witają z ogromną serdecznością. Czy to początek polsko-jordańskiej przyjaźni?