Mąż poderżnął jej gardło, ledwo uszła z życiem.

Mąż poderżnął gardło 33-letniej Marice, bo kobieta chciała się z nim rozstać. Do tragedii doszło w domu, w którym były ich dzieci. Kiedy Marika leżała w kałuży krwi, on pojechał popełnić samobójstwo. 33-latka przeżyła, ale jest przykuta do łóżka i wymaga całodobowej opieki. – Oddałabym życie za to, żeby ona stanęła na nogi i mogła wychować swoje dzieci na dobrych ludzi – mówi matka 33-latki.

Do tragedii doszło w niewielkiej miejscowości pod Inowrocławiem ponad rok temu. Podczas małżeńskiej kłótni mąż poderżnął gardło swojej młodszej o 5 lat żonie. Sam rzucił się pod pociąg. Zginął na miejscu.

– To wyglądało tak, jakby on jej chciał odciąć głowę. Ten nóż, którego użył, prawie się złamał. Doktor potem powiedział, że niełatwo było przeciąć tę krtań – mówiła Marzena Suska, mama Mariki, w poprzednim reportażu Uwagi!

33-latka przykuta do łóżka

Marika przeżyła, ale jej stan był bardzo ciężki. Jej serce stawało dwa razy. Doszło do poważnego niedotlenienia mózgu.

– Zmiany, które zachodzą w takim człowieku, który tylko leży i potrzebuje pomocy drugiej osoby, są straszne – mówi ze łzami w oczach pani Marzena.

Po długich miesiącach spędzonych w szpitalu, Marika trafiła do domu, pod opiekę matki.

– Miałam taki moment załamania, bo Marika bardzo płakała. Odebrałam to jednak jako płacz ze szczęścia, że jest w domu. Wydaje mi się, że jej stan zdrowia, zwłaszcza psychiczny, się poprawił – mówi matka 33-latki.

„Chciałbym powiedzieć mamie, że ją kocham”

Na powrót mamy szczególnie czekały dzieci Mariki: 14-letnia córka i 7-letni synek.

– Mateuszek był bardzo szczęśliwy. Chociaż on wciąż boi się mamy. To że ma rurkę, że ma problemy z oddychaniem powoduje w nim strach. Marika nie jest taka, jak była. On mamę kocha, podejdzie do niej, będzie jej śpiewał, pomagał, ale całą miłość i swoje potrzeby przekłada na mnie – przyznaje pani Marzena.

– Cały czas potrzebuje zapewniania, że jest kochany. Cały czas pyta o przyszłość: co będzie, jak ja umrę ze starości, co będzie wtedy z mamą. Bardzo go to interesuje – dodaje kobieta.

– Najbardziej chciałbym, żeby mama mogła mówić. A ja bym chciał jej powiedzieć: „Kocham cię” – mówi syn Mariki.

7-letni Mateusz uwielbia piłkę nożną, a jego ulubionym piłkarzem jest Robert Lewandowski.

Redakcja Uwagi! opowiedziała piłkarzowi o trudnej sytuacji rodziny. Robert Lewandowski postanowił wesprzeć Mateusza i wysłał do niego specjalną wiadomość.

– Słyszałem, że dzielnie zajmujesz się swoją mamą i jej bardzo pomagasz. Głowa do góry. Nigdy się nie poddawaj, walcz o swoje marzenia. Trzymaj się! Jestem z tobą – mówi Lewandowski w wideo nagranym specjalnie dla 7-latka.

Cyber Oko

Niestety, stan świadomości Mariki nie jest do końca znany. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że kobieta słyszy i rozumie, ale nie może nic powiedzieć. Rodzina chciałaby to zmienić.

Niedawno pojawiła się szansa na to, że Marika będzie mogła powiedzieć, co ją boli, jak się czuje i co myśli. Taką możliwość daje Cyber Oko. To urządzenie, które śledzi ruch gałki ocznej i za pomocą monitora pozwala choremu na komunikację ze światem.

– Marika nie jest w stanie zafiksować wzroku na odpowiedzi. Ustawiliśmy bardzo minimalny czas odpowiedzi, ale i tak nie zawsze nam się udaje – mówi Mirosław Smagieł, przedstawiciel firmy C-Eye. Ale dodaje: – Moim zdaniem Marika jest jednak świadoma, bo cały czas próbuje. Nie jest obojętna i próbuje odpowiadać na zadane jej pytania.

Mamie Mariki na tym etapie trudno zdecydować, czy Cyber Oko będzie dla córki odpowiednie.

– Nie chciałabym, żeby to Cyber Oko zostało zakupione, a potem będzie stało nieużywane w kącie. To jest duży wydatek, bo 27 tys. złotych – mówi.

– W Marice widać potencjał, bo rzeczywiście patrzy tak, jakby to było świadome działanie. Natomiast jest kłopot wynikający z uszkodzenia, które powoduje sztywność mięśni – ocenia lek. Marcin Olejniczak, specjalista anestezjolog, pod którego stałą opieką jest Marika. I dodaje: – Teraz poszedłbym w rehabilitację, po 3 miesiącach czy pół roku będzie można ocenić, czy Marika może korzystać z Cyber Oka.

Całodobowa opieka

33-letnia kobieta cały czas jest rehabilitowana w domu. Na co dzień do Mariki przychodzą różni specjaliści – masażystka, pielęgniarka, lekarz i rehabilitanci.

Marika ma jednak podcięte struny głosowe, wiotkość tchawicy, problemy z oddychaniem, dużą sztywność mięśni i częste przykurcze, które utrudniają rehabilitację.

– Zwracam uwagę na grymas na jej twarzy. Wtedy wiem, że trzeba odpuścić. Ale czasem muszę niestety działać wbrew woli Mariki, bo odpuszczając za każdym razem, do niczego byśmy nie doszli – mówi Natalia Busslan, rehabilitantka Mariki.

Panią Marzenę odwiedza też znajoma wolontariuszka, która organizuje różne zbiórki i licytacje na rzecz Mariki w internecie.

– Cały czas żyjemy tą historią. Staramy się pani Marzenie pomóc, żeby chociaż zebrać środki na to, aby rehabilitacja Mariki mogła trwać – mówi Wioletta Mackiewicz, wolontariuszka z grupy „Wolontariusze Aleksandrów Kujawski i okolice”.

– Odzew był bardzo duży, zebraliśmy dużo pieniędzy. Dostaliśmy pomoc od rodziny, przyjaciół, znajomych i zupełnie obcych ludzi. Wszystkim im bardzo, bardzo dziękuję – mówi matka Mariki.

Potrzebna pomoc

Pani Marzena musiała całkowicie zrezygnować z pracy i poświecić się córce oraz wnukom.

Niestety, zebrane środki już prawie się wyczerpały. Chociaż na stronie fundacji Siępomaga.pl widnieje cała kwota uzbierana do tej pory na rzecz Mariki, to dziś niewiele z niej zostało. Miesięczny koszt rehabilitacji Mariki to około 4 tys. złotych.

Kobiecie można pomóc także poprzez licytacje na facebookowej grupie „Walczymy o życie Mariki” oraz na stronie „Wolontariusze Aleksandrów Kujawski i okolice”.

– W internecie jest dużo dobrych komentarzy, ale zdarzają się i te złe. Ludzie pisali: „Kobieto, czy ty nie widzisz, jak twoja córka wygląda?”. Że państwo musi ją utrzymywać, że w Holandii na takie przypadki to jest eutanazja. Co ja mam zrobić? Podać Marice truciznę? Czy ona nie ma prawa do życia, godnej śmierci? – pyta pani Marzena.

– To jest ogromne cierpienie dla nas wszystkich. Zmieniło się życie całej naszej rodziny – dodaje kobieta.