Protestujący sprzeciwiają się nowemu projektowi ustawy, który zakazuje hodowania i sprzedaży psów w celach konsumpcyjnych. W trakcie protestów doszło do starć z policją, która zablokowała dostęp do siedziby głowy państwa.
Rolnicy grożą, że w odpowiedzi na wprowadzenie ustawy wypuszczą na wolność około dwóch milionów hodowlanych psów. Wprowadzenie nowych regulacji, przedstawionych przez partię rządzącą prezydenta Yoon Suk Yeola, zakłada również rekompensaty dla osób pracujących w tej branży oraz trzyletni okres przejściowy. Za naruszenie nowych przepisów groziłoby pięć lat więzienia lub wysoka grzywna.
Przewodniczący Koreańskiego Stowarzyszenia Hodowców Psów, Ju Yeong-bong, krytykował rząd za brak dialogu i odpowiednich rekompensat, twierdząc, że nowe regulacje pozbawią wielu rolników źródła utrzymania. W jego opinii, jedzenie psów nie jest barbarzyństwem, a tradycja ta jest wciąż obecna w niektórych kulturach.
Z sondażu Gallupa wynika, że większość Koreańczyków sprzeciwia się jedzeniu mięsa psa, a zwyczaj ten jest coraz rzadziej praktykowany, głównie przez starsze pokolenia. Również prezydent Yoon i jego żona, znani przeciwnicy tej praktyki, posiadają psy jako zwierzęta domowe.
Według oficjalnych danych, w Korei Południowej działa ponad tysiąc farm i kilkadziesiąt rzeźni hodujących psy, a także około 1,6 tysiąca restauracji serwujących psie mięso. Przedstawiciele branży oceniają, że liczby te są większe i obawiają się, że zakaz doprowadzi do zamknięcia tysięcy farm i restauracji.
Debata na temat spożywania mięsa psów w Korei Południowej rozgrzewa emocje zarówno w kraju, jak i na arenie międzynarodowej, ukazując złożoność kulturowych i gospodarczych aspektów tej praktyki. Wprowadzenie zakazu będzie stanowiło znaczącą zmianę w tradycyjnych zwyczajach, wpływając zarówno na życie hodowców, jak i na kulturowy krajobraz Korei Południowej.