Indie tną podatki, by złagodzić skutki amerykańskich ceł i pobudzić konsumpcję
Indie zdecydowały się na szeroko zakrojone obniżki podatków, aby ożywić gospodarkę i osłabić skutki wysokich ceł nałożonych przez Stany Zjednoczone. Od 22 września w życie wchodzi uproszczona struktura podatku od towarów i usług (GST), która zastępuje dotychczasowy system czterostawkowy. Nowe przepisy przewidują dwie podstawowe stawki – 5 i 18 procent – oraz 40-procentowy podatek na towary uznane za szkodliwe, takie jak papierosy.
Zmiany oznaczają tańsze zakupy m.in. żywności, artykułów szkolnych czy ubezpieczeń. Z kolei importowane samochody klasy premium i alkohole podrożeją. Reformy ogłoszone przez minister finansów Nirmalę Sitharaman zbiegają się w czasie z początkiem indyjskiego okresu świątecznego, który tradycyjnie napędza sprzedaż elektroniki i sprzętu AGD.
Rynki zareagowały wzrostami, a eksperci wskazują, że posunięcie rządu może kosztować budżet nawet 6 miliardów dolarów. Analitycy podkreślają jednak, że ożywiona konsumpcja – odpowiadająca za 60 proc. indyjskiego PKB – może w dłuższej perspektywie zrównoważyć te straty.
– Niższe stawki GST powinny bezpośrednio przełożyć się na większy popyt i lepsze wyniki przedsiębiorstw w kolejnym kwartale. Mogą też pomóc w ograniczeniu inflacji – ocenia Shripal Shah, dyrektor zarządzający Kotak Securities.
Choć poszczególne stany obawiają się spadku dochodów, rząd przekonuje, że uproszczony system podatkowy przyniesie korzyści rolnikom, klasie średniej, kobietom, młodzieży i drobnym przedsiębiorcom. Premier Narendra Modi nazwał reformę GST "spełnieniem obietnicy podatkowego boomu", mającego realnie poprawić sytuację zwykłych obywateli.
Decyzja New Delhi jest też odpowiedzią na politykę Waszyngtonu – administracja Donalda Trumpa nałożyła na Indie 50-procentowe cła, w tym karne za import rosyjskiej ropy. Obniżki GST mają stworzyć ekonomiczną poduszkę i złagodzić potencjalne straty wynikające z eskalacji napięć handlowych.