Upadłość konsumencką ogłasza ponad 6 tys. Polaków rocznie. Złagodzenie przepisów może tę liczbę znacząco zwiększyć
Już 18 osób dziennie składa w Polsce wniosek o upadłość konsumencką. Rocznie na taki krok decyduje się kilka tysięcy osób. Zdaniem ekspertów ich liczba powinna być jednak przynajmniej kilkukrotnie większa. Pomóc może w tym zmiana przepisów umożliwiająca ogłoszenie upadłości także osobom, które popadły w tarapaty finansowe ze swojej winy. Upadłość konsumencka wbrew powszechnej opinii nie jest postępowaniem, w którym syndyk puszcza dłużnika w skarpetkach. To zaspokojenie wierzycieli i druga szansa dla konsumenta – podkreślają eksperci.
– Skala upadłości konsumenckiej narasta wręcz lawinowo. Od czasu zmiany przepisów ogłoszono już kilka tysięcy postępowań, obecnie ogłasza się już prawie dwadzieścia postępowań dziennie – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Maciej Roch Pietrzak, wiceprezes PMR Restrukturyzacje.
Z danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, że od stycznia do końca czerwca 2018 roku z upadłości konsumenckiej skorzystało ponad 3,2 tys. osób (2,7 tys. rok wcześniej). W skali roku będzie ich prawdopodobnie ponad 6,5 tys. przy 5,5 tys. w 2017 roku, co oznacza wzrost o 17,8 proc. Mimo tej imponującej dynamiki w porównaniu do krajów Europy Zachodniej, gdzie rocznie ogłasza się kilkadziesiąt tysięcy upadłości, to wciąż niewiele.
– Upadłość konsumencka to narzędzie pozwalające dłużnikom uwolnić się od spirali długów, w którą popadli z rożnych przyczyn. W takiej sytuacji ustawodawca dopuścił rozwiązanie prawne pozwalające na oddłużenie takiej osoby po to, aby ona wróciła do normalnego obiegu gospodarczego, aby nie była w szarej strefie i w przyszłości mogła normalnie pracować, zarabiać, a nie jak to się działo w latach poprzednich, ukrywać się przed komornikiem przez lata – tłumaczy Maciej Roch Pietrzak.
Upadłość konsumencka została wprowadzona w życie już w 2009 roku, jednak początkowo – ze względu na obostrzenia – rocznie korzystało z niej zaledwie kilkadziesiąt osób. Dopiero od 2015 roku liczba postępowań rośnie. Od tego czasu skorzystało z niej około 14 tys. osób. Ze względu na liberalizację przepisów dłużników, którzy zdecydują się na taki krok, powinno być zdecydowanie więcej.
– Kolejne nowelizacje, które mają być wprowadzone w życie, dodatkowo jeszcze te postępowania udrażniają, m.in. po to, aby sądy były w stanie ich więcej przeprowadzać. Także po to, by z tego rozwiązania mogły skorzystać osoby, które mają trudności ze skorzystaniem z obsługi prawnej lub popadły w zadłużenie z jakichś konkretnych przyczyn, do tej pory niepozwalających ogłosić upadłości konsumenckiej – wskazuje wiceprezes PMR Restrukturyzacje.
Projekt resortu sprawiedliwości zakłada, że upadłość konsumencką będzie można ogłosić niezależnie od tego, czy i w jakim stopniu wina leży po stronie dłużnika. Dotychczas sąd oddalał wniosek, jeśli dłużnik sam doprowadził do swojej niewypłacalności lub zwiększył ją umyślnie, wskutek własnego niedbalstwa. To może oznaczać, że do sądów zacznie się zgłaszać więcej osób, które dotychczas nie mogły ogłosić upadłości.
– Upadłość konsumencka, wbrew powszechnej opinii, nie jest postępowaniem, w którym syndyk puszcza dłużnika w skarpetkach. Upadłość konsumencka ma na celu doprowadzić do racjonalnego, możliwie najwyższego zaspokojenia wierzycieli, ale nie kosztem potrzeb życia codziennego – mówi ekspert.
Postępowanie upadłościowe zasadniczo prowadzi do spieniężenia całego majątku, jednak przepisy chronią np. przed bezdomnością. Z sumy uzyskanej ze sprzedaży nieruchomości dłużnikowi przekazuje się kwotę odpowiadającą przeciętnemu czynszowi najmu mieszkania w tej samej lub sąsiedniej miejscowości za okres do dwudziestu czterech miesięcy.
– To okres, kiedy może nastąpić stabilizacja życiowa, ustabilizowanie dochodów. W tym czasie rodzina nie jest windykowana. Można zacząć normalne życie, realizację planu spłat wyznaczonego przez sąd, a po odpowiednim okresie wyznaczonym przez sąd następuje całkowite oddłużenie i powrót do normalnego życia – tłumaczy Maciej Roch Pietrzak.
Zobowiązania spłaca ponad 15 mln Polaków – nie tylko kredyty hipoteczne, lecz także niewielkie chwilówki i pożyczki. Z terminową spłatą nie radzi sobie ponad 2,5 mln osób, a w takiej sytuacji łatwo wpaść w spiralę zadłużenia. Upadłość konsumencka to dla nich druga szansa.
– To okres próby, ale także działanie prewencyjne, aby dany dłużnik mógł na dotychczas popełnionych błędach nauczyć się, jak należy budżetować finanse rodzinne, zwiększyć ostrożność, zaciągając kredyty. Sąd wyznacza okres spłat, w którym należy regulować zobowiązania w określonej przez sąd wysokości. Nie można zaciągać innych zobowiązań przekraczających zakres zwykłego zarządu, a po tym okresie próby następuje oddłużenie. Można zacząć życie od nowa bez ciężaru spiętrzonego, wieloletniego długu – podkreśla Maciej Roch Pietrzak.