Tragiczny pożar mieszkania
Do tragicznego w skutkach pożaru mieszkania przy ulicy Kołłątaja w Siemanowicach doszło wczoraj w godzinach popołudniowych. Pomimo szybkiego przybycia na miejsce strażaków oraz policjantów i reanimacji 4,5-letniego chłopca przeprowadzanej przez załogę karetki pogotowia, nie udało się uratować jego życia.
Nieprzytomne dziecko zostało znalezione przez strażaków w jednym z pokoi, w którym jak wstępnie wykazały oględziny przeprowadzone z biegłym z zakresu pożarnictwa, znajdowało się źródło ognia.
Wczoraj około godziny 12.45 służby ratownicze zostały powiadomione o pożarze mieszkania przy ulicy Kołłątaja, w którym miało być dziecko. Policjanci i strażacy natychmiast przyjechali na miejsce, gdzie było już bardzo mocne zadymienie, a ogień zajął całe mieszkanie. Mieszkańcy bloku ewakuowali się przed przyjazdem służb. Strażacy w jednym z pomieszczeń znaleźli nieprzytomnego chłopczyka, którego przekazali załodze karetki pogotowia ratunkowego. Niestety, pomimo prowadzonej reanimacji, dziecko zmarło. W akcji gaśniczej brało udział 9 zastępów straży pożarnej.
Strażacy dokładnie przeszukali wszystkie pomieszczenia – nie było tam innych osób. Na miejscu śledczy pod nadzorem prokuratora oraz wspólnie z biegłym z zakresu pożarnictwa przeprowadzili oględziny mieszkania. Ze wstępnych ustaleń wynika, że źródło ognia znajdowało się w pomieszczeniu, w którym odnaleziono dziecko. Zabezpieczono tam również zapalniczkę. Mundurowi ustalili, że trójka rodzeństwa była w domu sama, a gdy wybuchł pożar. Z mieszkania udało uciec 12-latce i jej o 5 lat młodszemu bratu. Niestety z uwagi na ogień nie udało im się dotrzeć do najmłodszego brata. Matka z partnerem w tym czasie pojechała załatwiać sprawy urzędowe. Z jej relacji wynika, że nie było ich kilkadziesiąt minut. Mundurowi zbadali stan trzeźwości kobiety-była trzeźwa. Wszelkie okoliczności i przebieg tego tragicznego pożaru zostaną wyjaśnione w trwającym postępowaniu przygotowawczym.