Szpitale w całym kraju wprowadzają ograniczenia i zakazy odwiedzin pacjentów. To efekt potrójnej epidemii - jak nazywają wzrost zachorowań lekarze - grypy, wirusa RSV i koronawirusa. Wiele oddziałów jest przepełnionych.
wirus-rsv
Od trzydziestu do przeszło pięćdziesięciu pacjentów na 28-łóżkowym oddziale to w ostatnich tygodniach norma dla pediatrów z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej. Obecnie na oddziale pediatrycznym przebywa 47 pacjentów, głównie z powodu ciężkiego przebiegu zakażenia grypą, koronawirusem albo wirusem RSV.
Liczba chorych, którzy trafiają do szpitali z objawami grypy oraz innych chorób dróg oddechowych ciągle rośnie. Przypadków zachorowań jest znacznie więcej niż w analogicznych okresach poprzednich lat. Jak tłumaczą eksperci, to pośrednio efekt pandemii koronawirusa.
To jeszcze nie jest szczyt zachorowań, ale już i tak jest źle. Fala grypy jest widoczna w szpitalach, przychodniach i aptekach. W ostatnich dniach to nawet 40 tysięcy nowych przypadków dziennie. Przybywa też zakażeń wirusem RSV, nadal stwierdzany jest też koronawirus.
Przepełnione oddziały pediatryczne to problem w wielu miastach. Odpowiada za nią towarzysząca w tym roku sezonowym przeziębieniom "kumulacja" zakażeń wirusami grypy, SARS-CoV2 i RSV. Do szpitali trafiają głównie najmłodsze dzieci - lekarze przypominają o szczepieniach i apelują do rodziców o nielekceważenie objawów takich jak gorączka, kaszel i duszności.
Obłożenie szpitalnych oddziałów pediatrycznych w całej Polsce jest bardzo duże. Niektóre oddziały są nawet przepełnione. Wszystko za sprawą epidemii zakażeń wirusowych, a przede wszystkim zakażeń wirusem RSV.
Wirus RSV, który z dnia na dzień atakuje coraz więcej dzieci, u starszych zachowuje się jak zwykłe przeziębienie - występuje katar, gorączka czy kaszel. Ale u najmłodszych, poniżej 2. roku życia - powoduje dużo groźniejsze skutki.