Szpitale kredytowane w czasie epidemii
Szpitale mają zaległości wykonywaniu zabiegów na skutek przestoju z powodu epidemii – donosi Prawo.pl. W chirurgii liczba przeprowadzonych w kwietniu operacji spadła o 70 proc., bo ludzie obawiali się zakażeń – oceniają eksperci cytowani przez portal.
Według cytowanego przez portal Prawo.pl prof. Jarosława Fedorowskiego, prezesa Polskiej Federacji Szpitali, „ludzie się wystraszyli, uważają szpitale za największe ognisko koronawirusa i zakażenia, więc odkładają zabiegi”.
Dyrektorzy placówek nie wiedzą, czy będą musieli „nadrabiać” te operacje, skoro NFZ za nie płacił, a nie zostały wykonane – wyjaśnia portal.
Jednak dla szpitali zwiększenie wykonywania liczby zabiegów w ciągu doby będzie trudne do zrealizowania, o ile chorzy zechcą się w ogóle zgłaszać, zauważa Prawo.pl.
Według cytowanej przez portal Ewy Książek-Bator, prezes HMS Assistance i byłej dyrektor szpitala klinicznego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego „trzeba byłoby robić testy w kierunku COVID-19 większej liczbie pacjentów, a nie każdy szpital na to stać”.
Ekspertka dodaje, że „więcej pacjentów oznacza konieczność obecności większej liczby personelu medycznego, zaś w budynkach szpitalnych utrudnieniem będzie zachowanie reżimu co do odległości między poszczególnymi osobami”.
Portal donosi, że wśród zarządzających szpitalami pojawiają się wątpliwości, czy będą musieli nadrabiać zabiegi i doprowadzać do tego, aby bloki operacyjne pracowały 24 godziny na dobę.
Prawo.pl zapytało centralę NFZ czy i do kiedy szpitale będą musiały odrabiać świadczenia, których nie wykonały z powodu epidemii.
Według Sylwii Wądrzyk-Bularz, rzecznik prasowej NFZ, „rozważana jest możliwość przedłużenia terminu rozliczania ryczałtu”. W rozmowie z portalem rzecznik podkreśla także, że szpitale zostały zabezpieczone finansowo na czas epidemii, chociaż nie realizowały wszystkich procedur i nie wykonywały planowych operacji.