Szokujące fakty ws. bójki strażaków. Jeden z nich walczy o życie

W Białym Dunajcu doszło do dramatycznych wydarzeń, które wstrząsnęły lokalną społecznością. Podczas cotygodniowej zbiórki w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej wybuchła bójka, której ofiarą padł 25-letni Paweł Z.

Młody strażak walczy teraz o życie w nowotarskim szpitalu. Jak ustalił Onet, do incydentu doszło w nocy z czwartku na piątek, a świadkami zdarzenia było kilku innych druhów, którzy zamiast interweniować, postanowili, że konfliktujący się mężczyźni powinni dokończyć sprawę na zewnątrz.

 

 

Do dramatycznych wydarzeń doszło 2 sierpnia około godziny 2 w nocy. Jak relacjonuje asp. sztab. Roman Wieczorek, rzecznik prasowy zakopiańskiej policji, obecnie trwają intensywne czynności śledcze pod nadzorem prokuratury, mające na celu wyjaśnienie wszelkich okoliczności zdarzenia oraz przyczyn powstania obrażeń ciała młodego mężczyzny. Policja na razie nie udziela więcej informacji ze względu na dobro śledztwa.

 

Paweł Z., ofiara pobicia, to zapalony strażak, który całe swoje życie poświęcił służbie. Jego rodzina mieszka zaledwie 350 metrów od remizy, a sam Paweł prowadził stronę internetową OSP Biały Dunajec. Był zawsze jednym z pierwszych, którzy reagowali na sygnał alarmowy.

 

Świadkowie wydarzeń z tamtej nocy są wstrząśnięci. Jeden z mieszkańców ulicy Jana Pawła II relacjonuje, że słyszał krzyki i wezwania do ataku na Pawła Z. Kilka minut później na miejsce przyjechała karetka. — Takie rzeczy u strażaków? To się nie mieści w głowie. Mam nadzieję, że tego bandytę, co skatował tego chłopaka, spotka kara — dodaje nasz rozmówca.

 

Jak ustalili dziennikarze Onetu, do jednostki zeszli się strażacy ochotnicy, by konserwować sprzęt. Atmosfera spotkań była zazwyczaj luźna, a strażacy często otwierali piwo lub inne alkohole. Tym razem jednak między Pawłem Z. a starszym strażakiem doszło do konfliktu. Starszy strażak miał wyśmiewać i obelżywie traktować młodszego kolegę, co doprowadziło do szarpaniny. Zamiast rozdzielić walczących, druhowie wyrzucili ich na zewnątrz, gdzie doszło do tragicznych wydarzeń.

 

Rodzina Pawła Z. jest zdruzgotana. — Modlimy się, by nasz syn wrócił do zdrowia. To dobry, spokojny chłopak. Mam nadzieję, że tego, co to zrobił, czeka sprawiedliwość — mówi matka poszkodowanego. Rodzina nie chce szerzej komentować zdarzenia, ale zapowiada, że ujawni wszystkie informacje, jeśli ktoś będzie próbował zacierać ślady.

 

Prokuratura Rejonowa w Zakopanem prowadzi śledztwo w tej sprawie. Jak informuje prok. Barbara Bogdanowicz, obecnie śledztwo prowadzone jest pod kątem artykułu 157 § 1 Kodeksu karnego, dotyczącego wywołania średniego i lekkiego uszczerbku na zdrowiu. Nie wyklucza się jednak, że kwalifikacja prawna może ulec zmianie. Nie wiadomo, czy prokuratura postawiła już komuś zarzuty ani czy zabezpieczono nagrania z kamer monitoringu.

 

Wydarzenia z Białego Dunajca wywołały burzę wśród strażaków OSP z całego kraju. Na forach internetowych pojawiają się głosy oburzenia. — Problem jest taki, że jednostka nabrała wody w usta i nie chce z nikim rozmawiać na temat tej sprawy. (…) Oby zarząd nie chciał zamieść tej sprawy pod dywan. To będzie kosztem tych strażaków, którzy nie mają z tym nic wspólnego — pisze pani Karolina.

 

Dramatyczne wydarzenia w Białym Dunajcu wstrząsnęły lokalną społecznością i wywołały falę oburzenia wśród strażaków OSP z całej Polski. Śledztwo trwa, a rodzina Pawła Z. liczy na sprawiedliwość. Tragedia, która rozegrała się w remizie, rzuca cień na działalność Ochotniczej Straży Pożarnej i budzi pytania o odpowiedzialność i solidarność wśród druhów.