Śmierć 14-latki w Andrychowie. Ojciec nastolatki zabrał głos: “Potraktowano mnie, jakbym zgubił rower”

14-letnia Natalia zmarła półtora miesiąca temu, a w tej sprawie nadal jest wiele niedomówień i kontrowersji. Wiele wskazuje na to, że nie procedury, a brak empatii i zrozumienia ze strony funkcjonariuszy policji mógł przyczynić się do śmierci nastolatki, która przez pięć godzin umierała na mrozie w centrum Andrychowa.

14-letnia Natalia zasłabła w drodze do szkoły. Wcześniej, zaniepokojona swoim złym samopoczuciem, zadzwoniła do ojca. Nastolatka przez niemal pięć godzin leżała nieprzytomna na mrozie. Odnalazł ją znajomy rodziny, w centrum miasta, pod banerem reklamowym. Dziewczynka była skrajnie wychłodzona. Nie udało się jej uratować.

Niepokojący telefon od córki

Po ponad miesiącu od tych tragicznych wydarzeń ojciec 14-latki zdecydował się przerwać milczenie i opowiedzieć o ostatnich chwilach spędzonych z córką oraz jej poszukiwaniach.

– Córka wyszła tego dnia jak zawsze rano do szkoły. Zabrała śniadanie, pożegnała się i poszła. Po 25 minutach zadzwoniła, żebym po nią przyszedł, bo kręci jej się w głowie, ma ciemno przed oczami – wspomina Grzegorz Kopytko, ojciec Natalii.

Pan Grzegorz niezwłocznie rozpoczął poszukiwania. Poprosił o pomoc znajomych. Sprawdził kilkukrotnie drogę Natalii na przystanek, był również w jej szkole w Kętach.

– Od razu ubrałem się i wybiegłem jej szukać. Nie wiedziałem, gdzie jest, czy wsiadła do autobusu, czy poszła przez centrum. Podszedłem na przystanek i pytałem ludzi, czy była tu jakaś interwencja karetki. Nikt nic nie widział. Szybko wróciłem do domu, żeby się upewnić, czy nie wróciła. Cały czas dzwoniłem, próbowałem się z nią skontaktować – opowiada pan Grzegorz. I dodaje: – Szukaliśmy córki w Kętach, gdzie chodzi do szkoły, ale bezskutecznie. Wracając, dzwoniłem już na policję, kazali przyjść na komisariat. Byłem tam za kilka minut.

Co się stało na komisariacie?

Pan Grzegorz spędził na komisariacie dwie i pół godziny. Najpierw godzinę spędził w poczekalni, kolejną godzinę składał zeznania. Co chwilę alarmował i błagał o pomoc, przede wszystkim o namierzenie telefonu córki.

– Kiedy przyszedłem, policjant wypytywał mnie jak to się stało i gdzie. Mówiłem, że boję się, że córka leży gdzieś w śniegu. Prosiłem, by namierzyli jej telefon – opowiada ojciec 14-latki. I dodaje: – Wypytywali mnie o wiek córki, czy zdarzało jej się tak wychodzić, że może poszła do koleżanki lub do galerii handlowej. Jeden z nich zadzwonił na numer córki, był sygnał, ale bez odpowiedzi. Prosiłem, żeby namierzyli jej telefon. Odpowiedzieli, że to nie jest takie proste i musi to potrwać.

Zarządzenie komendanta głównego jasno precyzuje, że w przypadku zagrożenia życia i zdrowia, wymagane jest podjęcie natychmiastowych czynności poszukiwawczych. Brak reakcji ze strony funkcjonariuszy może więc oznaczać złamanie procedur przez czterech policjantów z Andrychowa, wobec których toczy się teraz postępowanie dyscyplinarne.

– Dyżurny powinien zwrócić się do jednostki, która dysponuje odpowiednimi możliwościami technicznymi, o ile sami nimi nie dysponują – komentuje Bartosz Weremczuk, prywatny detektyw. I dodaje: – Policjanci mogli dokonać tych czynności od razu, gdyby tylko były chęci i empatia z ich strony. To było centrum miasta, a nie środek lasu. Myślę, że można było namierzyć ten telefon z dokładnością do kilku metrów. Nie wiemy, czy policjanci tego nie zrobili. Najważniejsze jest pytanie: jeśli to zrobili, to czemu tak późno.

– Policjanci kazali mi iść do domu i czekać na policjanta z psem. Nie dałem rady czekać. Poprosiłem znajomą, żeby czekała na policjanta i dała jakiś ślad zapachowy, a sam ruszyłem znów szukać. Pomagał mi znajomy, który niedługo potem odnalazł Natalię – wspomina ojciec 14-latki.

Postępowanie dyscyplinarne

Natalia zmarła następnego dnia w szpitalu. Według wstępnych wyników sekcji zwłok, przyczyną jej śmierci był krwotok do mózgu. Nikt w tym momencie nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy dziewczynka przeżyłaby, gdyby znaleziono ją wcześniej.

– Po wszystkim przyszedł do mnie ten sam policjant, któremu zgłaszałem zaginięcie. Powiedziałem mu: „Mówiłem ci, że ona może leżeć w śniegu i tak właśnie było”. Potraktowali mnie, jakbym zgubił rower – żali się pan Grzegorz.

– Pierwszą kwestią jest przyczyna śmierci, która będzie istotną kwestią do rozstrzygnięcia w tej sprawie i podejmowania decyzji przez prokuratora. Niezależnie od tego, będą też badane zachowania policjantów i prawidłowość tych działań. Żeby uniknąć wątpliwości, co do okoliczności w tej sprawie, prokurator przeprowadza czynności osobiście – podkreśla Janusz Kowalski z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Namierzanie telefonu

Tylko policja ma możliwość namierzenia telefonu komórkowego po sygnale logowania. Dlatego warto włączyć udostępnianie lokalizacji wcześniej. Prawie wszystkie telefony posiadają wewnętrzne aplikacje dające taką możliwość. Innym sposobem na namierzenie dziecka jest dostęp do osi czasu na koncie google. Wystarczy wejść na inne urządzenie, na którym może być zalogowane dziecko.

– Możemy odtworzyć trasę właściciela telefonu danego dnia, jak i śledzić ją praktycznie w czasie rzeczywistym – zauważa Bartosz Weremczuk, prywatny detektyw.

Na początku roku zostało przedłużone postępowanie dyscyplinarne wobec czwórki funkcjonariuszy z Andrychowa. Lada dzień ma dojść do zmiany komendanta powiatowego.